W tym roku 26 grudnia mija 30. rocznica upadku „czerwonego olbrzyma”, czyli Związku Sowieckiego Republik Radzieckich. Bynajmniej historia postsowieckiej pancerki nie skończyła się w tamtym momencie. Przeciwnie – niejednokrotnie eks-sowieckie czołgi ruszały do boju, choć tym razem pod biało-czerwono-niebieską banderą w przypadku Rosji lub innego kolorowego sztandaru państw powstałych po upadku ZSRR.
O konfliktach z wykorzystaniem czołgów Federacji Rosyjskiej rozpisywano się wielokrotnie w literaturze, różnorakich artykułach, a także na niniejszym portalu Mówiąc Wprost, jak na przykład wojna w Czeczenii w latach 90. XX w. czy obecnie wciąż toczący się konflikt na wschodzie Ukrainy w Donbasie.
Można jednak odnieść wrażenie, iż historia użycia czołgów w granicach „nowej” Rosji (nie mylić z propagandową koncepcją tworu o nazwie „Noworosja”, który miałby powstać na terenach okupowanych przez prorosyjskich separatystów w Donbasie na Ukrainie) jest słabiej znana w aspekcie „pancernym” w szerszej debacie publicznej, przynajmniej w Polsce. Chodzi oczywiście o pucz moskiewski w 1991 r. czy kryzys konstytucyjny z 1993 roku. Właśnie podczas tych wydarzeń na ulice miast (byłego) ZSRR, a w szczególności Moskwy, wyjeżdżały postsowieckie czołgi, bynajmniej nie z okazji parady w Dniu Zwycięstwa.
Oczywiście, aby omówić wydarzenia z rosyjskiej stolicy na początku lat 90. XX w. wraz ze wszystkimi detalami oraz aspektami, należałoby, być może, napisać nawet pracę naukową na wskazany temat. Z wiadomych względów niniejszy artykuł nie opisze całości w sposób wyczerpujący, a skoncentruje się tylko na wybranym zagadnieniu – na użyciu jednostek pancernych w czasie masowych rozruchów w moskiewskiej metropolii.
Pancerna spuścizna po ZSRR
Przed omówieniem burzliwych wydarzeń w Moskwie z pierwszej połowy lat 90. XX w. warto po krótce przypomnieć jakimi maszynami pancernymi dysponowała Federacja Rosyjska. Szerzej rozpisywałem się na temat sowieckiej pancerki w tym artykule.
Jak dobrze wiadomo upadający ZSRR miał na swoim wyposażeniu kilka różnych typów czołgów z serii „T”. Oczywiście takie zróżnicowanie powodowało koszmar logistyczny oraz operacyjny przy próbie zorganizowania ćwiczeń, a co dopiero prowadzenia faktycznych działań bojowych. Wraz z upadkiem ZSRR sprawa „nieco” się uprościła – czołgi T-64 zostały wycofane do rezerwy w przypadku Rosji, a stały się podstawowym wyposażeniem Sił Zbrojnych Ukrainy.
W Federacji Rosyjskiej pozostały więc dwa główne typy– czołgi T-72 oraz T-80. W przypadku tych ostatnich, chociaż były one najlepszymi (w mojej opinii) czołgami powstałymi w ZSRR, to ich ilość w jednostkach liniowych była stopniowo zmniejszana ze względu na koszty utrzymania oraz brak możliwości produkcji nowych podzespołów – główna fabryka znajdowała się w Charkowie, miasta, które weszło w obręb państwa ukraińskiego.
Na marginesie, wybiegając w przyszłość, zmodernizowane czołgi T-80BWM pozostające w aktywnej służbie w wojsku rosyjskim w ostatnich latach XXI w. zostały częściowo skierowane w rejon podbiegunowy ze względu na ich napęd w postaci turbiny gazowej, ułatwiający rozruch maszyny w niskich temperaturach, w porównaniu do pojazdów z klasycznymi silnikami wysokoprężnymi diesla. Z drugiej jednak strony czołgi T-80 nie mogą operować w terenie wysokogórskim, ponieważ rozrzedzone powietrze utrudnia rozruch wspomnianej turbiny gazowej.
Przy okazji warto zasygnalizować, że historia czołgów T-80 od powstania do czasów współczesnych jest bardzo interesująca – być może w (nie)dalekiej perspektywie pojawi się dedykowany artykuł na łamach Mówiąc Wprost. Na chwilę obecną drodzy czytelnicy musza zadowolić się „skrótowym” opisem T-80 w tymże artykule.
Czołgi T-80 znalazły się także na wyposażeniu 4 Gwardyjskiej Kantemirowskiej Dywizji Pancernej oraz 2 Gwardyjskiej Dywizji Zmechanizowanej, które wchodziły w skład Moskiewskiego Okręgu Wojskowego. Bazą pierwszej z nich było miasto Naro-Fominsk, ulokowane 70 km na południowy zachód od Moskwy, a tej drugiej był Kalininiec, położony 34 km na południowy zachód od rosyjskiej stolicy. To właśnie żołnierze oraz czołgi tych dywizji pojawiły się na ulicach Moskwy na początku lat 90. XX wieku, bynajmniej nie na paradzie lub ćwiczeniach.
Partyjny beton kontra powiew zmian w ZSRR
Wybrany na sekretarza generalnego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow prowadził politykę opartą o pieriestrojkę (ros. перестройка „przebudowa”) oraz głasnost (ros. Гласность „nagłaśnianie”), a także uskorienije (ros. ускорение „przyspieszenie”).
Wspomniane elementy polityki miały na celu przeprowadzenie głębokich reform gospodarczych w ZSRR, które umożliwiłyby wyjście z trwającego kryzysu, poprzez modernizację gospodarki oraz jej częściowe urynkowienie. Oprócz tego obywatele uzyskali więcej swobód, a także złagodzono cenzurę i pozwolono funkcjonować wolnej prasie. Ponadto ZSRR miał dążyć do dogonienia Zachodu, by nadal mógł pełnić rolę mocarstwa na arenie międzynarodowej. Głębokie przemiany pozwoliły na pojawienie się nowych frakcji w Radzie Najwyższej ZSRR, będące przedstawicielami dążenia do dalszych reform w państwie.
Prowadzone zmiany nie podobały się konserwatywnym członkom partii, tzw. „twardogłowym”, którzy w sposób siłowy chcieli zatrzymać wszelkie dążenia do większej demokratyzacji państwa. Michaił Gorbaczow musiał lawirować między przedstawicielami obu ugrupowań. Brak jednoznacznego stanowiska sekretarza KC doprowadziło do radykalizacji każdej ze stron.
Pewną analogię można też zauważyć w przededniu wybuchu konfliktu na wschodniej Ukrainie w 2013 roku, gdzie ówczesny prezydent Wiktor Janukowycz lawirował między proeuropejskim ugrupowaniem a zwolennikami zacieśniania współpracy z Federacją Rosyjską. Ostatecznie brak jednoznacznego stanowiska głowy ukraińskiego państwa (ale nie tylko) doprowadził do masowych protestów określanych „Euromajdanem” i z jednej strony „odpłynięciem” Ukrainy w kierunku struktur europejskich, a z drugiej zapoczątkował otwarty konflikt w Donbasie, który trwa do dnia dzisiejszego.
Oczywiście prowadząc jakiekolwiek porównanie obu wydarzeń historycznych, należy mieć na uwadze, że wiele różnych czynników miało wpływ na konkretny przebieg zajść, a same zdarzenia dzieli przeszło ponad 20 lat, więc bezpośrednie wpisywanie tutaj słynnej kalki, że „historia lubi się powtarzać”, jest bardzo ryzykowane.
Michaił Gorbaczow planował przeformować ZSRR w konfederację o nazwie Związek Suwerennych Republik Radzieckich, w której skład wchodziłoby 9 republik ZSRR: Rosyjska FSRR, Ukraińska SRR, Białoruska SRR, Uzbecka SRR, Kazachska SRR, Azerbejdżańska SRR, Kirgiska SRR, Tadżycka SRR, Turkmeńska SRR, a każda z nich otrzymałaby autonomię o szerokim zakresie. W rękach władzy centralnej miało pozostać wojsko, waluta oraz polityka zagraniczna.
Dokument miał zostać podpisany 20 sierpnia 1991 roku, ale „twardogłowi” z partii – m.in. premier Walentin Pawłow, wiceprezydent ZSRR Giennadij Janajew, minister obrony ZSRR Dmitrij Jazow, szef KGB Władimir Kriuczkow i minister spraw wewnętrznych Boris Pugo – nie zgadzając się z takimi zamierzeniami, 18 sierpnia rozpoczęli pucz, aresztując Michaiła Gorbaczowa, a kolejnego dnia ogłosili stan wyjątkowy i wezwali siły wojskowe do rosyjskiej stolicy.
W godzinach porannych kolumny wojskowe dotarły do Moskwy i zaczęły lokować się w pobliżu ważnych obiektów w mieście, m.in. rozgłośni radiowych i telewizyjnych, elektrociepłowni i przepompowni oraz mostów. Oddziały pancerne zostały skierowane w rejon Białego Domu, czyli siedziby Rady Najwyższej Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.
Działania prowadzone przez puczystów nie spotkały się z pozytywnym odbiorem ze strony rosyjskich obywateli – tysiące mieszkańców Moskwy wyszło na ulice, by protestować przeciw zamachowi stanu. Tłumy ludzi gromadziły się na spontanicznie organizowanych wiecach. Impulsywnie zbierające się grupy ludzi ruszyły w kierunku Białego Domu, który miał się stać punktem obronnym opozycji.
Po stronie protestujących opowiedziała się także część załóg czołgów T-80 znajdujących się w pobliżu wspomnianego Białego Domu, a także niektóre oddziały wojskowe rozlokowane w rosyjskiej stolicy stanęły po stronie opozycji już pierwszego dnia przewrotu. Warto zaznaczyć, że jednostki pancerne, które przyłączyły się do demonstrujących nie były uzbrojone – amunicja czołgowa nie była załadowana do magazynów w T-80, a znajdowała się na ciężarówkach transportowych (które w tamtym momencie nie znajdowały się w pobliżu).
O godzinie 12:15 czasu moskiewskiego Prezydent Federacji Rosyjskiej Borys Jelcyn wyszedł do protestujących zgromadzonych pod Białym Domem i, stając na czołgu o numerze taktycznym 110 należącym do 2 Gwardyjskiej Dywizji Zmechanizowanej, odczytał Apel do obywateli Rosji, w którym postępowanie puczystów zostało określone jako „reakcyjny, antykonstytucyjny zamach stanu”.
Zgromadzeni wokół Białego Domu protestujący zaczęli budować barykady mające na celu powstrzymanie przedarcia się oddziałów wojskowych wciąż pozostających pod rozkazami puczystów. W tym czasie czołgi T-80 nadal służące spiskowcom zajęły kluczowe pozycje przy mostach w Moskwie, a także przed gmachem centrum prasowego Ministerstwa Spraw Zewnętrznych. Tam na godzinę 17:00 czasu lokalnego wywrotowcy zwołali konferencję prasową, podczas której tłumaczyli swoje decyzje oraz uzasadniali przejęcie władzy.
Noc z 19 na 20 sierpnia przebiegła bez incydentów – protestujący umacniali swoje pozycje obronne, wznosząc barykady, wśród których, oprócz improwizowanych budowli z materiałów znajdujących się w pobliżu, miały pojawić się betonowe zapory przeciwczołgowe. Natomiast delegaci ludowi RFSRR, stojący po stronie protestujących, udali się do pozostałych jednostek wojskowych rozlokowanych w Moskwie w celu przeciągnięcia ich na stronę demonstrantów.
Dnia 20 sierpnia w Moskwie dalej były zwoływane spontaniczne demonstracje oraz wiece wyrażające poparcie dla Borysa Jelcyna. Z kolei puczyści po południu zorganizowali spotkanie z popierającymi ich wojskowymi, podczas którego ustalono i omówiono plan szturmu na Biały Dom.
Koncepcja zakładała, że atak rozpocznie się wczesnym świtem kolejnego dnia. Sygnałem do ofensywy miały być strzały (cyt.) „zastraszające” (ostrzegawcze?) z czołgów z bliskiej odległości, a następnie pojazdy pancerne miały sforsować barykady. W dalszej kolejności piechota zmotoryzowana miała wejść w tłum obrońców i siłowo przepchnąć ich, by utworzyć „korytarze” dla oddziałów powietrzno-desantowych.
Spadochroniarze mieli wysadzić drzwi i wedrzeć się do Białego Domu, gdzie prowadziliby walkę na poszczególnych kondygnacjach budynku. W tym samym czasie członkowie jednostki specjalnej oddziału „Alfa” mieli szukać i neutralizować głównych przywódców ruchu oporu.
Cała operacja miała zostać przeprowadzona w ciągu 40-60 minut. Straty po stronie protestujących (wliczając w to rannych) szacowano na ok 500-600 osób, a w najgorszym scenariuszu 1000 ludzi. Choć plan został zaakceptowany podczas spotkania, to nie podjęto ostatecznej, pisemnej decyzji o jego wykonaniu, a sami generałowie mieli wątpliwości co do realizacji takiej koncepcji.
Informacje o planowanym szturmie na 21 sierpnia dotarły do protestujących – coraz więcej ludzi zaczęło gromadzić się pod Białym Domem, a także wzmacniano barykady, przygotowywano punkty medyczne oraz tworzono improwizowaną broń do walki wręcz oraz koktajle mołotowa. Wieczorem demonstranci otrzymali informację, że do centrum miasta zbliżają się czołgi, a oddziały szturmowe mogą posunąć się nawet do użycia snajperów lub broni chemicznej.
W nocy z 20 na 21 sierpnia doszło na ulicach Moskwy do starć między protestującymi, a oddziałami wojskowymi wykonującymi rozkazy dla puczystów. Między godziną pierwszą a drugą w nocy jednostki wojskowe wraz z czołgami spiskowców zostały rozlokowane na pozycjach wyjściowych do szturmu na Biały Dom. Jednakże bez pisemnego rozkazu generałowie nie chcieli rozpocząć ataku, a z kolei puczyści nie chcieli brać na siebie odpowiedzialności za rozlew krwi cywilów.
Ostatecznie nie doszło do szturmu wojsk podległych spiskowcom – oddziały bojowe po negocjacjach z deputowanymi Rady Ludowej zadeklarowali, że nie zaatakują cywilów, a w późniejszym czasie żołnierze wraz ze swoim sprzętem wojskowym zaczęli wycofywać się z centrum miasta i ostatecznie z samej Moskwy.
Pomimo znacznego zaangażowania sił wojskowych i pancernych w trakcie puczu Janajewa (około 4 tysięcy żołnierzy, 362 czołgi – głównie T-80 – oraz 427 transporterów opancerzonych i bojowych wozów piechoty) oficjalnie zgłoszono tylko trzy ofiary śmiertelne. Byli to obrońcy Białego Domu, którzy próbowali zatrzymać kolumnę bojowych wozów piechoty, przemierzającą Moskwę. Swoje życie utracili w wyniku zamieszania przy Tunelu Czajkowskiego na Pierścieniu Ogrodowym (ros. Садовое кольцо) oraz użycia broni przez żołnierzy. Pośmiertnie zostali upamiętnieni na jednej z ostatnich serii znaczków ZSRR.
Był to o wiele niższy bilans ofiar w porównaniu do wydarzeń sprzed ponad 6 miesięcy, gdzie w styczniu 1991 roku radzieckie czołgi i komandosi skutecznie szturmowali wieżę telewizyjną w Wilnie, skąd do końca nadawano program wolnej Litwy. Obiekt ten był ochraniany przez ludność cywilną, głównie przez studentów. Aby zatrzymać czołgi ludzie kładli się na ziemię, tworząc żywe zapory przed pancernymi maszynami. W wyniku „wydarzeń styczniowych” (lit. Sausio įvykiai) w Wilnie śmierć poniosło 14 osób cywilnych, a ponad 600 zostało rannych. Po nieco szerszy opis wspomnianych zajść w stolicy Litwy kieruję do opisu na stronie „Zimna Wojna” na portalu Facebook.
Biały Dom w ogniu
Zanim kilka lat później czołgi ponownie wyjechały na ulice Moskwy doszło do kilku innych kluczowych zdarzeń. W ostatniej dekadzie XX wieku gospodarka ZSRR gwałtownie załamała się. Borys Jelcyn jako prezydent Federacji Rosyjskiej starał się przezwyciężyć ten kryzys, wprowadzając głębokie reformy w państwie, nie tylko w aspekcie gospodarczym, ale również pod względem społecznym oraz politycznym. Prowadzenie radykalnych zmian nie podobało się wielu rosyjskim politykom, a także części społeczeństwa.
Od 1992 roku narastało napięcie między dwoma stronami politycznymi. Po jednej z nich znajdował się wspominany prezydent Borys Jelcyn, gabinet rządowy pod kierownictwem Wiktora Czernomyrdina i burmistrz Moskwy Jurija Łużkowa oraz część przywódców regionalnych i niektórzy deputowani ludowi zasiadający w Radzie Najwyższej. Z drugiej strony stali zaś: kierownictwo Rady Najwyższej i większość deputowanych ludowych pod przewodnictwem Rusłana Chasbułatowa, a także wiceprezydent Rosji Aleksandr Ruckoj oraz kilku innych przedstawicieli władzy ustawodawczej.
Punktem zapalnym otwartego konfliktu stał się dekret nr 1400 prezydenta Jelcyna podpisany 21 września 1993 roku, rozwiązujący organ władzy ustawodawczej – Radę Najwyższą, która została wybrana jeszcze w czasie „poprawnego” funkcjonowania ZSRR. Prezydent chciał zastąpić wspomniany organ Dumą Państwową, do której miały odbyć się wybory 12 grudnia 1993 roku.
Deputowani Ludowi zasiadający w Radzie najwyższej nie zgodzili się z postanowieniami prezydenta i ogłosili, że wygasły jego uprawnienia. Próbę pogodzenia obu stron w ramach mediacji prowadził Patriarcha moskiewski i całej Rusi Aleksy II. Udało się nawet zawrzeć wstępne porozumienie między zwaśnionymi stronnictwami, jednakże ich przywódcy – Borys Jelcyn i Rusłan Chasbułatow – byli niechętni dalszym próbom pokojowego rozwiązania zaistniałej sytuacji.
W tak zwanym międzyczasie na przełomie września i października 1993 roku mieszkańcy Moskwy – zwolennicy – obu stron wyszli na ulice, by wyrazić swoje poparcie. Sympatycy deputowanych ludowych z Rady Najwyższej zaczęli gromadzić się i tworzyć pozycje obronne wokół Białego Domu. Z kolei oni zostali otoczeni przez kordon złożony z funkcjonariuszy policji oraz żołnierzy wojsk wewnętrznych, pozostających po stronie prezydenta Jelcyna. W późniejszym czasie kolejni zwolennicy Rusłana Chasbułatowa chcieli przebić się przez zapory policyjne do Białego Domu, lecz bez powodzenia.
Dnia 3 października doszło do zamieszek w rosyjskiej metropolii – funkcjonariusze bezpieczeństwa otworzyli ogień z broni ręcznej do nacierających tłumów, ale kordon wokół Białego Domu i tak został przełamany. W dalszym etapie starć i wymiany ognia uzbrojeni stronnicy Rady Najwyższej przejęli kontrolę nad budynkiem urzędu mera Moskwy, a także próbowali zdobyć państwowe centrum telewizyjne Ostankino (ros. Останкино).
W wyniku wybuchu nieznanego ładunku między żołnierzami specjalnymi znajdującym się w centrum telewizyjnym doszło do zamieszania i kolejnej wymiany ognia, gdzie ucierpiały również osoby postronne. W związku z otwarciem ognia z broni maszynowej podczas starć prezydent Jelcyn zdecydował o ogłoszeniu stanu wyjątkowego na terenie Moskwy oraz wprowadzeniu dodatkowych oddziałów wojskowych do rosyjskiej stolicy. Wśród nich znalazły się już wcześniej wspomniane 4 Gwardyjska Kantemirowska Dywizja Pancerna oraz 2 Gwardyjska Dywizja Zmechanizowana.
Jeszcze w nocy z 3 na 4 października rozpoczęto przygotowania do szturmu na Biały Dom. Oprócz jednostek pancernych, w liczbie 10 czołgów T-80, do ataku mieli ruszyć komandosi z jednostki specjalnej Alfa, a oprócz tego do działań bojowych w rejonie rosyjskiego parlamentu skierowano 90 transporterów opancerzonych, 20 bojowych wozów piechoty i ponad 60 BMD (bojowe wozy piechoty przeznaczone dla wojsk powietrznodesantowych). W czasie przygotowań podjęto decyzję, by czołgi prowadzące ostrzał strzelały w górne kondygnacje gmachu Rady Najwyższej w celu zminimalizowania liczby ofiar oraz zdemoralizowania obrońców.
Przed godziną 7 rano czasu moskiewskiego rozpoczęła się wymiana ognia między obrońcami zgromadzonymi w Białym Domu, a wojskami pod rozkazami prezydenta Jelcyna. Godzinę później transportery opancerzone i bojowe wozy piechoty sforsowały barykady przed gmachem parlamentu i rozpoczęły ostrzał budynku Rady Najwyższej.
Około godziny 7:30 czasu lokalnego czołgi z dywizji Kantemirowskiej dotarły do punktu zbornego ulokowanego przy punkcie dowodzenia zorganizowanym w pobliżu hotelu „Ukraina”. Tam też czołgiści załadowali amunicję do T-80, która dotarła w podobnym czasie na ciężarówkach do centrum dowodzenia. Według planu dowódców czołgi miały zostać rozmieszczone w następujący sposób: dwie maszyny miały ustawić się na moście Kalininskim (ros. Кали́нинский; obecnie Nowoarbatski – Новоарбатский), a kolejnych osiem należało ustawić na wprost Białego Domu na nabrzeżu im. Tarasa Szewczenki, znajdującego się na lewo od wspomnianego mostu.
Po rozstawieniu pojazdów na odpowiednich pozycjach, czołgi miały w sposób demonstracyjny obracać wieżami oraz nastawiać lufy, imitując celowanie, co miało być wyraźnym ostrzeżeniem dla obrońców, w jakim celu znalazły się tutaj wspomniane T-80. Dowódcy czołgów otrzymali również instrukcję, że ogień mogą prowadzić ogień tylko na rozkaz generała pułkownika Gieorgija Kondratiewa (który w tamtym czasie piastował także stanowisko wiceministra obrony) i mogą strzelać wyłącznie w te poziomy Białego Domu, które wskaże wiceminister.
Kilka minut po godzinie 9:00 czołgi rozmieściły się na zaplanowanych pozycjach wyjściowych. Maszyny o numerach taktycznych N148 i 187 rozstawiły się na wspomnianym moście, a pojazdy o numerach N350, 351, 353, 312, 315, 376 oraz 177, ustawiły się na nabrzeżu im. Szewczenki, w linii bojowej – w szeregu, w odstępach co 150-200 metrów.
O godzinie 9:30 jeden z czołgów (o numerze N148) stojących na wiadukcie otrzymał rozkaz oddania dwóch strzałów w 3. piętro na prawym skrzydle Białego Domu. Zadanie zostało wykonane. Godzinę później czołgi o numerach N312 i 350 na rozkaz wiceministra obrony ostrzelały 4. piętro w lewej części „wieży” Białego Domu.
Kolejny ostrzał z czołgów przeprowadzono o godzinie 11:20 czasu lokalnego – salwę przeprowadziły czołgi o numerach N353, 312 i 350 wciąż pozostających na nasypie im. Szewczenki. Pociski trafiły w 7. piętro „wieży” Białego Domu. Następnie kilka minut później wystrzelono kolejną serię, tym razem w 8. piętro „wieży”.
Krótko po ostrzale z czołgów ogień został zawieszony i rozpoczęto negocjacje z obrońcami Białego Domu. Około godziny 14:30 część obrońców zaczęła opuszczać budynek, poddając się. Jednakże nie udało się dojść do pełnego porozumienia – grupa zwolenników nadal pozostawała w gmachu rosyjskiego parlamentu na swoich pozycjach obronnych. Pół godziny później rozkaz do szturmu otrzymały oddziały specjalne „Alfa” i „Wympieł”, lecz ich dowódcy podjęli ponowną próbę negocjacji z pozostającymi w środku obrońcami.
W tym czasie kilka czołgów musiało przemieścić się z nasypu im. Szewczenki lub dodatkowe pojazdy pancerne przejechały na wspomniany wcześniej most Kalininski; wskazują na to dostępne w Internecie archiwalne materiały fotograficzne oraz filmowe.
O godzinie 16:05 wiceminister Kondratiew wydał rozkaz wystrzelenia dwóch pocisków z jednego czołgu zlokalizowanego na moście w kierunku 6-7. piętra w prawym skrzydle „wieży” parlamentu. Rozkaz ten został zrealizowany przez załogę maszyny o numerze N376. Po ostatnim ostrzale obrońcy parlamentu poddali się, wychodząc z białymi flagami. Do godziny około 17:30 ostatni broniący się opuścili Biały Dom.
Podczas szturmu czołgi T-80 w sumie oddały 10 strzałów pociskami odłamkowo-burzącymi oraz dwoma podkalibrowymi pociskami przeciwpancernymi ze swoich głównych armat. Ostrzał z jednostek pancernych wywołał pożar na wyższych kondygnacjach Białego Domu. Niektórzy naoczni świadkowie twierdzili, że czołgi strzelały pociskami zapalającymi ze swoich armat, jednakże jest to niemożliwe, ponieważ dla czołgów T-80 nie istniała amunicja dużego kalibru „dedykowana” do podpalania celów.
Choć walki wokół rosyjskiego parlamentu ustały późnym popołudniem, to jeszcze przez kilka godzin do końca dnia na ulicach Moskwy dochodziło do wymiany ognia między zwolennikami Chasbułatowa a oddziałami wojskowymi podlegającymi Jelcynowi.
Wydarzenia w Moskwie z 4 października 1993 przyniosły liczne straty – zarówno po stornie sił wojskowych, jak i cywilów. W toku śledztwa oficjalnie ustalono, że śmierć poniosły 124 osoby, a prawie 350 zostało rannych. Część strat była możliwa do uniknięcia (abstrahując oczywiście od samego szturmu w centrum miasta przy użyciu czołgów w obecności cywilów), ponieważ częściowo były one powodowane przez brak koordynacji między wojskami wewnętrznymi a regularnymi oddziałami armii rosyjskiej. W skrajnych przypadkach dochodziło nawet do bratobójczych walk, ponieważ jednostki nie były ze sobą zgrane lub mylnie rozpoznawano, że wybrane pojazdy zostały przejęte przez obrońców Białego Domu.
Oprócz tego wśród cywilów największe straty zadawali niezidentyfikowani snajperzy, którzy ulokowali się na dachach budynków w pobliżu rosyjskiego parlamentu. Kwestia nieznanych strzelców wyborowych strzelających do ludności cywilnej nigdy nie została wyjaśniona, ponieważ śledztwo w sprawie wydarzeń w Moskwie z przełomu września i października 1993 roku zostało umorzone dwa lata później.
Czołg T-80 jako (symboliczny) niszczyciel ZSRR?
Na ironię zakrawa fakt, że czołgi T-80 zostały po raz pierwszy użyte bojowo właśnie na ulicach Moskwy w latach 90. XX wieku. Maszyny, które zostały zaprojektowane, jako szczyt techniki pancernej Związku Sowieckiego w celu zmasowanego uderzenia na Zachód pod sztandarem ZSRR, niejako (w sposób symboliczny) przyczyniły się do upadku imperium Sowietów, prowadząc ogień w gmach rosyjskiego parlamentu w 1993 roku.
Powyżej opisane wydarzenia pokazują także jak ważna jest współpraca między różnymi resortami wojskowymi oraz że należy prowadzić ćwiczenia wojskowe dotyczące działań w terenie zurbanizowanym, przede wszystkim koncentrując się na ochronie życia cywilów. Brak odpowiednich szkoleń w wojsku Federacji Rosyjskiej dał się dotkliwie odczuć podczas „noworocznego” szturmu na miasto Groźny na przełomie 1995 i 1996 roku.
Nadrzędnym punktem w prowadzeniu sporów politycznych jest jednak szukanie pola do prowadzenia merytorycznej dyskusji lub debaty, a nie wybierania skrajnej – siłowej, tak zwanej „opcji zero”; w tym przypadku największe straty ponoszą ci stojący po środku, a nie bezpośrednie strony konfliktu.
2 komentarze