Szturm na miasto Grozny przeprowadzony na przełomie 1994 i 1995 roku okazał się być tragiczny w skutkach dla armii rosyjskiej. W tym artykule omówiono historię sylwestrowego natarcia na stolicę Czeczenii.
W ciągu 26 lat od rosyjskiego ataku na Grozny powstało już wiele artykułów (zarówno papierowych, jak i cyfrowych) szczegółowo analizujących wspominane zagadnienie z różnych perspektyw. Niniejszy artykuł nie ma na celu, pisząc kolokwialnie, „wymyślania koła na nowo”, czy przeprowadzenia (dosłownego) nowego „szturmu” na niniejszy temat; jego zadaniem jest przeanalizowanie wydarzeń z nocy sylwestrowej 1994 roku i kolejnych dniach stycznia 1995 roku w Groznym, koncentrując swoją uwagę (przede wszystkim) na siłach pancernych.
Napięcie w Moskwie i na Kaukazie
Zanim jednak zaczniemy analizować działania rosyjskich wojsk w mieście Grozny, należy przedstawić ogólny zarys sytuacji na Kaukazie oraz relacji rosyjsko-czeczeńskich po upadku żelaznej kurtyny.
Od lat 80. XX w. Związek Radziecki coraz bardziej „zanurzał się” w regresie ekonomicznym. Problemy sowieckiej gospodarki przekładały się na rosnące niezadowolenie w kraju, a to z kolei przekładało się na kryzys polityczny. Jednym z kulminacyjnych momentów destabilizacji ZSRR był pucz moskiewski. Był to nieudany zamach stanu, przeprowadzony w sierpniu 1991 roku.
Celem puczystów było zastopowanie reform zainicjowanych przez Gorbaczowa (tzw. Pierestrojka), odzyskanie kontroli nad państwem przez „beton” Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Próba przejęcia władzy siłą nie powiodła się, ponieważ zamachowcy nie mieli sprecyzowanego planu działań, a opinia publiczna oraz wojsko opowiedziało się po stronie Borysa Jelcyna. Podczas puczu na ulice Moskwy wyjechały czołgi T-72 oraz T-80. Te same czołgi trzy lata później ruszą na stolicę Czeczenii.
Po rozpadzie ZSRR wiele krajów należących do Układu Warszawskiego (tzw. państwa satelickie) lub bezpośrednio znajdujące się w granicach Związku dążyło do odzyskania niepodległości lub ustanowienia suwerenności jako nowy byt. Jednym z takich obszarów był Kaukaz, gdzie wzmocniły się ruchy nacjonalistyczne z powodu wspominanego wcześniej kryzysu ekonomicznego w ZSRR. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że przywódcy Czeczeńsko-Inguskiej Autonomicznej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej poparli pucz Janajewa, co w późniejszym czasie rzutowało na relacje między Moskwą a Groznym – na początku września 1991 Wykonawczy Ogólnonarodowego Kongresu Narodu Czeczeńskiego rozwiązał działającą do tej pory Radę Tymczasową republiki i nakazał własnym oddziałom przejąć parlament. Władzie rosyjskie nie zareagowały na takie działania.
Na początku września tego samego roku Dżochar Dudajew obalił Radę Tymczasową republiki i objął władzę w Czeczenii. W tym wypadku Moskwa zareagowała – wiceprezydent Rosyjskiej FSRR Aleksandr Ruckoj wydał dekret o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w Czeczenii i Inguszetii. Działanie to spotkało się z krytyką nie tylko mediów oraz parlamentu, ale również podległych ministerstw. Jednakże Borys Jelcyn wymusił wykonanie dekretu, a ponadto podjął decyzję o rozpoczęciu działań zbrojnych w Czeczenii. Aczkolwiek operacja wojskowa zakończyła się niepowodzeniem – rosyjscy komandosi zostali otoczeni na lotnisku w Czeczenii przez żołnierzy Dudajewa i zmuszeni do powrotu do Rosji.
W marcu 1992 roku czeczeński parlament uchwalił konstytucję Czeczenii jako niepodległego kraju. Jednakże sama Czeczenia została uznana tylko przez Gruzję, a co więcej, w wyniku tej deklaracji Moskwa przestała wspierać finansowo ten kaukaski region. W wyniku wstrzymania dotacji czeczeńska gospodarka pogrążyła się w kryzysie. Na tamten moment Rosjanie byli jednak zbyt słabi, by rozpocząć działania wojenne na szeroką skalę w Czeczenii. Zamiast tego prowadziła działania propagandowe oraz wspierała przeciwników Dudajewa.
W pierwszym kwartale 1993 roku Dudajew ogłosił zawieszenie działalności krajowego parlamentu. W wyniku tej decyzji w Czeczenii wybuchły gwałtowne protesty oraz strajki, doprowadzające do paraliżu kraju. Ponadto polityczna opozycja na której czele stał Jusup Sosłambekow wiosną rozpoczęła przygotowania do votum nieufności wobec Dudajewa. Na początku kwietnia siły stojące po stronie Dudajewa przejęły kontrolę nad ratuszem w mieście Grozny oraz zniszczyły karty do głosowania. Sam Dudajew uważał, że nie widzi dalszych sposobności na współpracę z parlamentem, dlatego też 17 kwietnia ogłosił wprowadzenie samodzielnych rządów prezydenckich.
Władze w Moskwie bacznie obserwujące rozwój sytuacji na Kaukazie doszły do wniosku, że z Dudajewem nie można się już dogadać, a jedyne co pozostaje na rozwiązanie tego problemu to otwarty konflikt zbrojny. Rosyjska wierchuszka widziała kilka czynników, które przemawiały za tym, by rozpocząć wojnę. Jednym z nich były przypadki działań terrorystycznych dokonywanych przez Czeczenów w rosyjskich regionach sąsiadujących z Czeczenią (Kraj Stawropolski i Krasnodarski) – terroryści mieli np. dopuszczać się porwań autobusów oraz samolotów. Działania wywrotowe w granicach Federacji Rosyjskiej nie mogły być tolerowane przez władze w Moskwie.
Kolejnym czynnikiem była narastająca opozycja zbrojna wobec Dudajewa, składająca się m. in. dawne elity partii komunistycznej, byli członkowie Frontu Ludowego, a także byli stronnicy Dudajewa, których rozczarowały jego obecne rządy. Ta gromadząca się opozycja wytworzyła w Moskwie przekonanie, że wsparcie Rosji w tamtym regionie jest konieczne, ponadto same „działania stabilizacyjne” nie będą trwały zbyt długo, a ich sukces pozwoli poprawić notowania Borysa Jelcyna, który od 1993 stopniowo tracił poparcie ludzi.
Dnia 9 grudnia 1994 roku prezydent Rosji wydał dekret o „rozbiciu zbrojnych formacji w Czeczenii”. Argumenty, które zawarł w piśmie wskazywały, że jest niezbędne zapewnienie bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Ponadto Jelcyn wskazał w dekrecie, że w Czeczenii nie są przestrzegane prawa człowieka, naruszany jest porządek publiczny, a wolności obywatelskie są znacznie ograniczone. Dwa dni później wojska Federacji Rosyjskiej przekroczyły czeczeńską granicę, kierując się ku stolicy tego kraju. Jednakże nie była to łatwa i szybka „podroż” – rosyjskie oddziały ekspedycyjne trapiły problemy natury logistycznej, np. brakowało żywności, paliwa, czy ciepłych ubrań. Ponadto ludność lokalna nie była przychylna wobec wojsk FR. Zdarzało się nawet, że w regionach, gdzie mieszkańcy nie popierali rządów Dudajewa, utrudniali przemarsz rosyjskich wojsk, budując blokady drogowe oraz barykady.
Ostatecznie 17 grudnia 1994 r. oddziały rosyjskie zgromadziły się wokół Groznego na odległość od 7 do 15 km od stolicy. Władze w Moskwie nie były jednak zadowolone z powolnego postępu kampanii oraz braku przebicia się do Groznego, dlatego zdecydowano, że 22 grudnia rozpoczną się naloty bombowe na stolicę Czeczenii. Głównym zadaniem „rajdów powietrznych” było osłabienie morale obrońców oraz zastraszenie ludzi mieszkających nie tylko w Czeczenii, ale w pozostałych republika kaukaskich, by nie próbowali naśladować Czeczenów. Rosjanie spodziewali się również, że Dudajew wycofa się ze swoimi oddziałami z miasta do gór, co ułatwiłoby wojskom rosyjskim przejęcie kontroli nad czeczeńską stolicą. Dżochar Dudajew jednak pozostał na swojej pozycji.
Rosyjskie siły pancerne w przededniu nowego milenium
Przed przystąpieniem do (omówienia) szturmu warto przypomnieć jakimi siłami pancernymi dysponowały wojska rosyjskie. Po upadku ZSRR Rosja zbliżała się do nowego tysiąclecia bardzo osłabiona – część fabryk produkujących sprzęt wojskowy znalazła się poza granicami kraju. Zakłady przemysłowe w Charkowie, produkujące czołgi T-64 oraz T-80 (ten ostatni był najbardziej zaawansowanym pojazdem; zwieńczeniem rozwoju broni pancernej w Związku Sowieckim – posiadał automat ładowania, armatę gładkolufową, mógł strzelać PPK, był napędzany turbiną gazową oraz miał zamontowany pancerz reaktywny) zostały utracone na korzyść Ukrainy.
Z dużymi problemami borykała się również logistyka rosyjskich wojsk pancernych – w wyniku rywalizacji wielu biur konstrukcyjnych w okresie zimnej wojny, w armii Związku Radzieckiego (a później jej spadkobierczyni – Rosji) „jeździło” wiele różnych czołgów: zaczynając od T-64, poprzez T-72 i na T-80 kończąc (a jeszcze wcześniej czołgi T-55 oraz T-62, które zostały wycofane do rezerwy). Oczywiście wspominane maszyny były modernizowane, więc coraz więcej modeli czołgów pojawiało się w armii ZSRR/Rosji.
Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że każdy sowiecki czołg wygląda niemalże tak samo, jednakże jest błędne wrażenie, ponieważ choć pojazdy pancerne mogą z zewnątrz wyglądać bardzo podobnie, to w środku ich podzespoły bardzo się różnią. Jako przykład można podać jednostki napędowe: czołgi T-72 używały silników wysokoprężnych, a z kolei T-80 był wyposażony w turbinę gazową. Innym przykładem może być mechanizm ładowania pocisków do armaty – tzw. „karuzela”. W obu pojazdach automat ładowniczy został zaprojektowany w inny sposób. Nie ma więc możliwości, aby w sowieckiej/rosyjskiej armii była taka sytuacja (parafrazując klasyka): „weźmiemy [części] z mojego wozu i damy tobie”.
Federacja Rosyjska z powodu utraty wspominanych zakładów w Charkowie została zmuszona by zaprzestać produkcję czołgów T-80 na szeroką skalę. Ponadto zadecydowała, że główną fabryką przodującą czołgi dla armii rosyjskiej zostanie UralWagonZawod, czyli Uralska Fabryka Wagonów. Zakłady te produkowały czołgi T-72, więc de facto te maszyny (oraz ich późniejsze modyfikacje) stały się podstawowymi pancernymi jednostkami wojsk lądowych FR, choć należy zaznaczyć, że Rosja nigdy definitywnie nie zrezygnowała z czołgów z byłego „konkurencyjnego” biura projektowego – T-80. Zmodernizowana wersja T-80U nadal była produkowana w niewielkich ilościach przez zakłady w Omsku. W przypadku czołgów T-64 (również pochodzących z Charkowa) zostały one przeniesione do rezerwy, ponieważ ich modernizacja stała się zbyt nieopłacalna oraz znikła możliwość pozyskiwania części zamiennych.
Reasumując, obraz rosyjskich wojsk pancernych w latach 90. XX w. kształtuje się w ciemnych barwach – w armii służy kilka różnych typów czołgów, co powoduje problemy logistyczne i operacyjne. Ponadto fabryka produkująca najbardziej zaawansowany sowiecki/rosyjski czołg została bezpowrotnie utracona. Również kryzys gospodarczy mocno odbił się na całych siłach zbrojnych Federacji Rosyjskiej, czy to w postaci modernizacji sprzętu, czy jakości przeszkolenia żołnierzy. Tak „mocne” siły w postaci oddziałów Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego otoczyły miasto Grozny w ostatnich dniach grudnia 1994 roku i przygotowywały się do szturmu. W przypadku potencjału wojsk pancernych Rosjanie wystawili do ataku 230-250 czołgów T-72 oraz T-80 przeciwko 50 posiadanym przez Czeczenów T-72 oraz T-55 (niektóre opracowania mówią o T-62 zamiast T-55).
Postsowiecka pancerka w natarciu
Rosyjski sylwestrowy szturm na miasto Grozny miał być prezentem urodzinowym dla głównodowodzącego całą operacją, czyli ministra obrony FR Pawła Graczowa. On sam miał rzekomo wydać rozkaz ataku w czasie sylwestrowej zakrapianej imprezy, przedwcześnie świętując swoje urodziny (urodził się 1 stycznia), a co gorsza zwycięstwo nad czeczeńskimi obrońcami.
Do szturmu przygotowano cztery grupy – północną, północno-wschodnią, zachodnią oraz wschodnią. W tych oddziałach pełniły służbę czołgi T-80B oraz T-80BW, a także T-72B/BW. Plan zakładał, że wspominane grupy zaatakują miasto z trzech kierunków (od wschodu, zachodu i północy – Rosjanie nie kontrolowali terenów na południe od Groznego) i skierują się do centrum, po drodze zajmując ważne (choć w tym wypadku, z punktu widzenia wojskowego, o niskiej wartości strategicznej) budynki, takie jak pałac prezydencki, czy dworzec kolejowy. Koncepcja przewidywała, że rosyjskie oddziały szybko opanują centrum czeczeńskiej stolicy.
Realizacja założeń napotkała jednak wiele problemów, które ostatecznie doprowadziły do krwawych strat wśród żołnierzy rosyjskich. Przed samym natarciem przeprowadzono nalot lotniczy, który jednak był mało efektywny, ponieważ namierzanie celów utrudniały nisko zawieszone chmury. Po wspominanym ataku powietrznym rosyjskie wojska ruszyły na miasto z trzech wspominanych wyżej kierunków. Niestety im bardziej zbliżały się do celu, tym bardziej pojawiały się kłopoty, weryfikujące pierwotne założenia planu. Wiele oddziałów zgubiło się w samym mieście, ponieważ nie przeprowadzono odpowiedniego zwiadu, a plan ataku został opracowany na zbyt mało szczegółowych mapach terenu.
W wyniku braku odpowiedniej koordynacji jednostki pancerne wyprzedziły drużyny piechoty i samotnie „wpadły” w głąb miasta. Miało to fatalne skutki, ponieważ czołgi bez osłonowego wsparcia piechoty były podatne na czeczeńskie ataki z zasadzek. Czołgi nie mogły podnieść luf tak wysoko, by ostrzelać bojowników atakujących kolumny z wyższych pięter budynków. Jedyną rolę niewielkiego wsparcia dla czołgów przeciwko piechocie pełniły pojazdy przeznaczone do walki z lotnictwem – samobieżne działa przeciwlotnicze ZSU-23-4 oraz samobieżne artyleryjsko-rakietowe systemy przeciwlotnicze 2K22 Tunguska. Jednakże w krótkim czasie wszystkie wspominane zestawy plot. zostały wyeliminowane z walki przez czeczeńskich bojowników.
Sami obrońcy miasta stosowali taktykę stworzoną przez Asłana Maschadowa (byłego pułkownika armii radzieckiej i szefa sztabu Dudajewa) opierającą się na niewielkich grupach wyposażonych w broń przeciwpancerną (np. granatniki RPG-7V i RPG-18), karabiny snajperskie i karabiny maszynowe. Grupy te znając układ ulic w stolicy dynamicznie przemieszczały się po całym mieście Grozny, przygotowując zasadzki w zabudowaniach, a następnie czekając, aż rosyjskie pojazdy podjadą bardzo blisko aby uzyskać bezpośrednie trafienie w burtę czy tył czołgu. Z kolei Rosjanie nie mogli odpowiednio szybko zareagować z powodu powstającego chaosu, słabego przeszkolenia do walki w terenie zurbanizowanym oraz braku odpowiedniego sprzętu do działań w mieście.
Rosyjskie oddziały pancerne pozbawione osłony piechoty stanowiły łatwy cel dla obrońców – pojazdy poruszały się kolumnami przede wszystkim głównymi arteriami miasta. Generowało to również problemy natury logistycznej – na kluczowych skrzyżowaniach miasta tworzyły się swoiste „pancerne” zatory, które powodowały opóźnienie dodarcia wojsk na wyznaczone pozycje, czy mieszanie się oddziałów z różnych grup szturmowych. Niektóre źródła podają, że wojska rosyjskie nie przemieszczały się nawet w szyku bojowym. Nierzadko zdarzało się, że Czeczeni „wpuszczali” rosyjskie kolumny na odpowiedni teren, następnie atakowali pojazd na czele konwoju oraz niszczyli maszynę zamykającą pochód i w ten sposób cała rosyjska kolumna była unieruchomiona, nie mając drogi do ucieczki, stanowiąc łatwy cel dla obrońców miasta.
Sytuację Rosjan walczących w mieście Grozny pogarszały również przypadki ognia sojuszniczego (ang. friendly fire). Dochodziło do takich sytuacji, że rosyjska artyleria ostrzeliwała własne jednostki z powodu braku odpowiedniej koordynacji, czy otrzymywania nowych informacji o położeniu własnych jednostek. Kolejną kwestią potęgującą chaos wśród wojsk rosyjskich były problemy z łącznością radiową – w krytycznych momentach była ona zagłuszana, lub sami Czeczeńcy wchodzili na rosyjskie kanały radiowe, wydając fałszywe rozkazy.
Tory do piekła
Jak już wyżej wspominałem, oprócz miejskiego ratusza, ważnym punktem do zdobycia dla Rosjan był dworzec kolejowy. Oddziały FR dotarły do niego po południu 31 grudnia. Ich potencjał bojowy był jednak osłabiony – część jednostek w wyniku zamieszania oddzieliła się od głównych sił i błądziła na ulicach miasta. Z powodu braku nowych rozkazów żołnierze, którzy przejęli kontrolę nad dworcem, zaparkowali swoje czołgi oraz transportery opancerzone wokół niego, oczekując na dalszy rozwój sytuacji. W pewnym momencie rosyjski oficer łączności miał usłyszeć na słuchawkach słowa „Добро пожаловать в ад” (pol. „Witamy w piekle”). Wkrótce potem Czeczeni ukryci w obiektach zajezdni, poczty oraz w pięciopiętrowym budynku znajdującym się w pobliżu stacji rozpoczęli gwałtowny ogień z broni automatycznej oraz przeciwpancernej. Rosyjscy żołnierze ponieśli duże straty podczas tej zasadzki. Ci, którym udało się przeżyć, wycofali się do środka głównego budynku stacji. W odpowiedzi Czeczeni podpalili budynek stacji. Rosjanie wzywali przez radio wsparcie oraz ostrzał artyleryjski, ale nigdy nie uzyskali tej pomocy.
Jednostki, które ruszył z odsieczą nigdy nie dotarły w pobliże stacji kolejowej, ponieważ zostały zaatakowane w czeczeńskich zasadzkach w innych częściach miasta, a w następstwie zostały rozbite i zmuszone do odwrotu. O zmierzchu rosyjscy żołnierze broniący się na dworcu załadowali rannych do jednego ze sprawnych jeszcze transporterów piechoty, aby odesłać ich na tyły. Jednakże kierowca pomylił drogę, jadąc najpierw w kierunku centrum miasta. Ostatecznie zorientował się i zawrócił, jednakże krótko potem trafił w czeczeńską zasadzkę. Część osób przebywających w transporterze przeżyła ten atak i trafiła do czeczeńskiej niewoli. Pozostali żołnierze rosyjscy przebywający w budynku stacji podjęli decyzję o próbie ewakuacji z tego obszaru 2 stycznia 1995 roku. Jednakże podczas próby ucieczki natrafili na czeczeńskie oddziały. Tylko około 160 osób (z brygady ponad liczącej 1000 żołnierzy) dotarła do swoich jednostek na przedmieściach.
Pozostałe rosyjskie oddziały pancerne zostały odcięte w małych grupach w wielu punktach miasta, wzywając pomocy przez radio (które często było zagłuszane) i czekając na przybycie własnej piechoty (która nigdy nie dotarła w głąb miasta, ponieważ została zatrzymana przez czeczeńskich bojowników). Dopiero w Nowy Rok, ponosząc duże straty, rosyjskie jednostki przedarły się przez okrążenie i wycofały z miasta. Straty atakujących były bardzo wysokie. Szacuje się, że Rosjanie podczas szturmu na Grozny na przełomie 1994/1995 stracili w sumie 1426 żołnierzy, a 4630 zostało rannych. W przypadku wojsk pancernych nie da się precyzyjnie ustalić ile dokładnie czołgów zostało zniszczonych, ponieważ we wszystkich opracowaniach z jakimi się spotkałem są one zliczane razem z opancerzonymi transporterami piechoty. Na podstawie ogólnych liczb można by ostrożnie założyć, że Rosjanie utracili ponad 75% czołgów (około 180 maszyn z posiadanych 230-250 pojazdów) biorących udział w atakach na czeczeńską stolicę.
Nauka na przyszłość
Czy Rosjanie wyciągnęli lekcje z tragicznego szturmu sylwestrowego? Zdecydowanie tak, już kolejna próba ataku na miasto przeprowadzona w styczniu 1995 roku odniosła sukces – działania wojsk pancernych, piechoty, lotnictwa oraz artylerii zostały skoordynowane, co ostatecznie pozwoliło na przejęcie stolicy Czeczenii. Rano 5 stycznia rozpoczęto ponowny ostrzał artyleryjski na Grozny, a w następnym dniu Rosjanie rozpoczęli kolejny zmasowany szturm. Zmienili jednak taktykę, ze względu na doświadczenie zdobyte podczas „nocy sylwestrowej”.
Utworzono grupy szturmowe liczące kilkudziesięciu żołnierzy, którzy mając wsparcie ognia artyleryjskiego oraz lotniczego atakowali konkretne obiekty w stolicy. Dopiero po przejęciu nad nimi kontroli, do działań bojowych ruszały pozostałe jednostki, których zadaniem było „oczyszczenie” obszaru znajdującego się wokół danego obiektu. Gdy Rosjanom udało się przejąć centrum miasta, ruszyli na pałac prezydencki – główny punkt oporu czeczeńskich bojowników.
Jednakże walki o pałac przedłużały się i Rosjanie zdobyli ten obiekt prawie dwa tygodnie później, 19 stycznia. Czeczeński przywódca Dudajew cały czas przebywał z obrońcami w pałacu prezydenckim, ale w drugiej połowie stycznia wycofał się wraz z podległymi oddziałami za przepływającą przez miasto rzekę Sunży. Dnia 24 stycznia Rosjanie domknęli pierścień oblężenia wokół miasta, uniemożliwiając przybycie kolejnego czeczeńskiego wsparcia dla Dudajewa. Samo miasto Grozny zostało w pełni zdobyte przez Rosjan 13 lutego 1995 roku.
W przypadku broni pancernej Rosjanie również wyciągnęli wnioski ze szturmu na Grozny. Przede wszystkim podczas walk w terenie zurbanizowanym czołgi musiały współpracować piechotą, ponieważ bez wzajemnej kooperacji działania są skazane na porażkę, o czy dobitnie świadczy „sylwestrowy szturm” na czeczeńską stolicę. Oprócz tego modernizowane jednostki pancerne częściowo zostały przygotowane do działań w mieście – praktycznie wszystkie czołgi zostały wyposażony w pancerz reaktywny Kontakt-1, a następnie Kontakt-5. Czołgi wyposażone we wspominany pancerz reaktywny otrzymały oznaczenie W (np. T-72AW, T-80BW). Ponadto na większości pojazdów zamontowano przeciwlotniczy karabin maszynowy, umożliwiający walkę nie tylko ze śmigłowcami, ale także z piechotą ukrytą na wyższych kondygnacjach budynków.
Także 26 lat po tych tragicznych wydarzeniach Rosjanie nadal pamiętają o lekcji otrzymanej w Groznym przy modernizowaniu obecnego sprzętu wojskowego – najnowsza modernizacja czołgów T-90MS jest wyposażona w dodatkowy pancerz listwowy, którego zadaniem jest absorbowanie energii głowic pocisków rakietowych kierowanych i niekierowanych (np. RPG-7). Pancerz ten nie jest montowany w przedniej części pojazdu (sam pancerz czołowy jest bardzo gruby i wytrzymały, a dodatkowo jest chroniony przez wyżej wymieniony pancerz reaktywny), ale w jego bardziej wrażliwych miejscach, czyli na bokach i z tyłu pojazdu. Ponadto w czołgu wspominany przeciwlotniczy karabin maszynowy jest zamontowany na wieży pojazdu, a co najważniejsze, jest obsługiwany zdalnie z wnętrza maszyny przez dowódcę. Dzięki temu członek załogi nie jest wystawiony na ostrzał z broni maszynowej, czy ogień snajperski z budynków.
Podsumowując, walki w mieście stanowią ogromne wyzwanie dla wojsk – głównie ze strony logistycznej oraz taktycznej. Ciasne uliczki nie pozwalają jednostkom pancernym na swobodne manewry, czy błyskawiczną reakcję na wydarzenia. Bez odpowiedniej współpracy oraz komunikacji między własnymi jednostki działania miejskie są skazane na porażkę. Bez odpowiedniego przygotowania (np. wyposażenia, czy modernizacji czołgów) atakujący poniosą wysokie straty. Sylwestrowy szturm na miasto Grozny jest jednym z wielu przykładów jak nie należy przeprowadzać ataków na centra urbanistyczne. Rosjanie otrzymali wtedy krwawą lekcję i wyciągnęli odpowiednie wnioski.
Abstrahując już od wszelkich planów i przygotowań przed walką w mieście, należy pamiętać, że nie jest to „neutralny” obszar – tam przecież żyją cywile, a oni w każdym przypadku szturmu, czy obrony stoją (dosłownie) na straconej pozycji.
2 komentarze