Siły Zbrojne Bośni i Hercegowiny są młodym i nieznanym szerzej tworem wojskowym. Ze względu na swoją specyfikę i burzliwą historię należy się im jednak kilka słów. Jak radzi sobie armia złożona z żołnierzy jeszcze nie tak dawno zwaśnionych narodowości? Jak przebiegała wyboista droga do integracji? Co się z nią stanie, jeśli znów dojdzie do niepokojów? Chcemy na te pytania odpowiedzieć. Czas na część drugą.
Opowieść o integracji trzech armii funkcjonujących w jednym państwie zakończyliśmy na roku 2003. Wtedy to, wskutek afery ze sprzedażą broni do Iraku Saddama Husajna, Wysoki Komisarz ONZ podjął decyzję o zmianach w konstytucji Republiki Serbskiej i rozpoczęciu procesu integracji Armii Republiki Serbskiej z Siłami Zbrojnymi Federacji Bośni i Hercegowiny. Jeśli nie zapoznałaś_eś się z częścią pierwszą, polecamy jej nadrobienie, o tutaj.
W 2003 roku powołano komisję, która miała opracować wytyczne dotyczącej kompleksowej reformy sił zbrojnych BiH. Miała ona być przeprowadzona pod kuratelą NATO, w praktyce Amerykanów. Przewodniczył jej James R. Locher, za kadencji George’a Busha pełniący obowiązki asystenta Sekretarza ds. Obrony. Analityk uchodził za specjalistę, który brał udział w reorganizacji armii USA po zimnej wojnie. Komisja była złożona z przedstawicieli BiH, OBWE, NATO, SFOR i Unii Europejskiej oraz obserwatorów z Rosji i Turcji. Od początku celem reformy było nie tylko stworzenie przejrzystych struktur i procedur, ale również dostosowanie armii do standardów NATO. Wychodzono z założenia, że kraj, prędzej czy później, poprzez program „Partnerstwo dla pokoju” będzie chciał dołączyć do Paktu Północnoatlantyckiego, co w 2021 roku nadal pozostaje odległą wizją. Miała to być też reforma skrojona na możliwości i budżet Bośni.
Jeśli rozważamy dowolną kwestię polityczną związaną z postdaytonowską Bośnią i Hercegowiną i zadamy sobie pytanie „w czym leży problem?”, to niemal zawsze odpowiedź będzie leżała w sferze procedur, skomplikowanego prawa i biurokracji. Nie inaczej było w przypadku armii. Pierwszym sukcesem komisji Lochera było osiągnięcie kompromisu, aby przyszłe siły zbrojne, niezależnie od aktualnego ustroju politycznego, podlegały nie entitetom, a państwu Bośnia i Hercegowina. Wiązało się to z ustanowieniem ministerstwa obrony na szczeblu centralnym, jednego sztabu generalnego i dowództwa operacyjnego. Był to milowy krok do przodu, bowiem, jak wspomnieliśmy w poprzedniej części, przed reformą entitety miały swoje własne, praktycznie niezależne od siebie ministerstwa obrony. Od tej pory, armia, nazwana już konkretnie Siłami Zbrojnymi Bośni i Hercegowiny (OSBiH), miała być jedną formacją z jednym łańcuchem dowodzenia.
Na marginesie krótka dygresja. Oczywiście udało się przeprowadzić federalizację sił zbrojnych BiH, inaczej ten tekst by nie powstał. Natomiast jeśli chodzi o policję, to nadal obowiązuje decentralizacja. Z wielu powodów, których teraz nie ma czasu ani miejsca wymieniać. Jako ciekawostkę można jednak podać, że do dziś w Bośni nie ma Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na szczeblu federalnym. I tak policja w RS podlega MSW Republiki Serbskiej, analogicznie w przypadku FBiH. Wystarczy odrobina wyobraźni, aby domyślić się, do jakich problemów prowadzi to rozwiązanie. Choć lata lecą, a współpraca i wymiana informacji postępuje, to jeszcze jakiś czas temu było możliwe popełnienie przestępstwa na terenie Federacji, np. w Sarajewie, po czym ucieczka na terytorium Republiki, gdzie przestępca, będąc przecież nadal w tym samym kraju, mógł unikać odpowiedzialności. I nie chodziło tutaj tylko o okradanie jubilerów czy kradzież aut; była to bowiem paląca kwestia w kontekście ścigania zbrodniarzy wojennych, wręcz chronionych często przez organy ścigania. W celu wypełnienia tej luki powołano SIPA, czyli oddział będący połączeniem FBI, polskiego CBA i jednostki antyterrorystycznej, Jest to jedyna formacja o charakterze policyjnym, działająca na poziomie federalnym, Liczy 850 funkcjonariuszy i podlega Ministerstwu Obrony (gdyż centralne MSW nie istnieje). Co ciekawe, cieszy się ona respektem obywateli BiH. Lokalna, „entitetowa” policja uchodzi bowiem za skorumpowaną i gdy nie radzi sobie ona ze swoimi zadaniami, bądź dochodzi do rażących nieprawidłowości, widowiskowo wkracza SIPA w kominiarkach, choć nie zawsze na białym koniu.
Kolejną zmianą, dość radykalnie przeprowadzoną, była redukcja liczebności sił zbrojnych. Jak już wspomniano, nowa armia miała nie tylko spełniać standardy, ale i być skrojona na miarę możliwości państwa. W 2003 roku strony uzgodniły, że liczba żołnierzy zawodowych zostanie ograniczona o 40% i wyniesie zaledwie 12 000. Liczebność rezerwistów miała z kolei osiągnąć maksymalnie 60 000 (o 75% mniej). Skrócono również czas zasadniczej służby wojskowej, co było krokiem w stronę całkowitego zniesienia poboru.
Cały 2004 rok upłynął pod znakiem budowania struktur OSBiH. Dokonywało się to w dwóch etapach. W pierwszym sformowano ministerstwo obrony i sztab generalny oraz związany z tym łańcuch dowodzenia, które przejęły jurysdykcję nad obiema, jeszcze istniejącymi armiami (VRS i VFBiH). Następnie w etapie drugim dokonano połączenia obu formacji w jedną (OSBiH). Należy pamiętać, że dobra wola polityków wszystkich stron i kolejne posunięcia na drodze do integracji były okupione stratami wizerunkowymi wśród wyborców. To z pewnością nie było łatwe środowisko do przeprowadzenia takiej operacji. Pamiętajmy, że od wojny upłynęło niecałe 10 lat, wśród obywateli zwyciężała nieufność i przywiązanie do dotychczasowych formacji, w których każda z narodowości upatrywała swoich obrońców.
Nie było też tak, że stare siły zbrojne rozformowano, a żołnierzy wymieszano. Polityczna rzeczywistość wymusiła przyjęcie kolejnych improwizowanych rozwiązań. Zarówno VRS, jak i VFBiH, łącząc się w OSBiH, zachowały swoją strukturę. W jaki sposób? Prosimy o chwilę skupienia, to kolejny, skomplikowany kot Schrodingera w bośniackiej rzeczywistości. Nowa armia musiała być jednością, a zarazem respektować podziały wdrożone przez porozumienie w Dayton. Wracamy zatem do tematu symbolicznego znaczenia liczby 3 i jej wielokrotności dla lokalnej kultury.
Struktura armii Bośni i Hercegowiny
Formalnie Siły Zbrojne Bośni i Hercegowiny zostały powołane do życia pod koniec 2006 roku. Wtedy też zniesiono pobór wojskowy, a bośniacka armia jest w całości armią zawodową. W kolejnych latach nadal zmniejszano liczebność. W 2020 roku OSBiH liczyły 9200 żołnierzy służby czynnej i 5000 rezerwistów. Dowódcą sił zbrojnych i szefem sztabu jest gen. Senad Mašović, a zwierzchnikiem i naczelnym dowódcą – kolektywnie Prezydium BiH.
U podstaw OSBiH dzieli się na trzy pułki. Nie jest to jednak określenie jednostek taktycznych. Trzeba bowiem wiedzieć, że w momencie włączenia w struktury OSBiH, każda z armii stała się wyróżnioną częścią składową armii. I tak pułk serbski, składający się oczywiście z Serbów, jest tym, co zostało z VRS. Pułki boszniacki i chorwacki z kolei oddają dwoistą strukturę VFBiH. Żołnierz trafiający do armii jest przypisany do jednego z trzech pułków na podstawie swojej narodowości i dopiero później na tej podstawie przydziela się go do konkretnej jednostki taktycznej. Każdy z pułków kultywuje swoje osobne tradycje, odwołując się do historii, także formacji działających podczas wojny lat 1992-1995, patriotyzmu i życia kulturalnego. W ich ramach wydaje się gazetki, prowadzi kluby i czuwa nad ceremoniałem. Nie mają one jednak, przynajmniej w teorii (i pokojowej praktyce), znaczenia taktycznego, są po prostu wyróżnikiem narodowości należących do nich żołnierzy.
Podstawową jednostką taktyczną OSBiH jest zatem brygada. Ile ich jest? Oczywiście, że trzy. Południe kraju obejmuje 4. Brygada, a jej dowództwo mieści się w Čapljinie (terytorium z większością chorwacką), 5. Brygada z Tuzli operuje na wschodzie i w centrum, a 6. Brygada, której sztab znajduje się w Banja Luce (w Republice Serbskiej) – na północy Bośni. Takie rozlokowanie oddziałów nie jest przypadkowe. Brygada bowiem składa się z trzech batalionów, z czego każdy z nich wydzielany jest z innego pułku. Zatem wszystkie brygady złożone są mniej więcej w 1/3 z Boszniaków, Serbów i Chorwatów. Kryterium narodowościowe ma odniesienie również do terytorium, na którym stacjonują bataliony. Weźmy na przykład 6. Brygadę. Jej dowództwo znajduje się w Banja Luce, czyli największym mieście Republiki Serbskiej. W jej skład wchodzą oczywiście trzy bataliony, po jednym z każdej narodowości (pułku). 1. Batalion, serbski, również stacjonuje w Banja Luce. 2. i 3. Batalion (boszniacki i chorwacki), mieszczą się jednak odpowiednio w Bihaciu (kanton Federacji zdominowany przez Boszniaków) i Orašje (kanton zdominowany przez Chorwatów). Co do zasady nie ma zatem mieszania żołnierzy różnych narodowości, a nawet wysyłania ich na “nieswoje” terytorium. Zupełnie tak, jakby wszystkie zainteresowane strony czegoś się obawiały. Oczywiście ma to ograniczone znaczenie, gdyż w codziennej służbie wszystkie bataliony i tak współpracują w ramach brygady. Przyjęte rozwiązanie to sprytny wybieg, mając na uwadze kontekst i środowisko, w jakim powstały zjednoczone siły zbrojne, choć niesie ono oczywiste ryzyko nie jest idealne ani spotykane w innych krajach. Jednakże na tle innych instytucji państwowych w Bośni, objętych system postdaytonowskim, sprawność działania armii wyróżnia się in plus.
Wszystkie trzy brygady podlegają bezpośrednio Dowództwu Operacyjnemu w Sarajewie. W skład każdej z brygad wchodzi batalion artylerii, kompania zwiadu i plutony łączności oraz żandarmerii. Są to zasadniczo brygady piechoty dysponujące lekkim sprzętem. Oprócz tego do dyspozycji dowództwa pozostaje tzw. Brygada Wsparcia Taktycznego, do której “wrzucono” wszystkie inne oddziały, które nie nadają się do funkcjonowania w ramach opisanego systemu batalionów, gdyż np. ich służba wymaga ścisłej koordynacji z góry. Takim przypadkiem jest łączność na szczeblu operacyjnym lub batalion pancerny. OSBiH posiada broń pancerną, choć w niewielkiej liczbie, więc nie ma sensu dodatkowe dzielenie jej na 3 części. Istotną rolę pełnią też saperzy, wciąż zmagający się z “pamiątkami” po ostatniej wojnie. Ostatnim związkiem taktycznym jest Brygada Sił Powietrznych i Obrony Przeciwlotniczej, będąca de facto siłami powietrznymi Bośni, składająca się głównie z dwóch szwadronów śmigłowców i dywizjonu obrony przeciwlotniczej. Lotnictwa myśliwskiego brak, tak samo jak marynarki wojennej (Bośnia i Hercegowina posiada dostęp do morza). Logistyka armii, infrastruktura i jednostki szkolne podlegają Dowództwu Wsparcia, o którym warto wspomnieć tyle, że jest i zostało wydzielone z Dowództwa Operacyjnego.
Sprzęt
Wsparcie i inspiracja płynące ze Stanów Zjednoczonych są również widoczne w sprzęcie, którym dysponują OSBiH. Podstawowy wzór kamuflażu to MARPAT, a standardowym uzbrojeniem piechoty są karabiny z rodziny M16 i M4, karabiny maszynowe M60, M2 Browning, M240 czy M249. Wciąż jednak korzysta się ze znacznych ilości sprzętu jugosłowiańskiego, a więc wyrobów marki Zastava.
Jeśli chodzi o park maszynowy, to mamy tutaj istny koszmar logistyka. Bośnia i Hercegowina latami przyjmowała wszystko, co zaoferowano im za darmo bądź w symbolicznej cenie, toteż w wielu rodzajach uzbrojenia OSBiH dysponuje kilkoma różnymi konstrukcjami w małych liczbach. Przyjrzyjmy się chociażby sprzętowi, którym przemieszcza się piechota. Armia korzysta z amerykańskiego samochodu terenowego Humvee. “Reprezentacyjnym” transporterem opancerzonym jest również amerykański M113. Jednak armia korzysta także z całej gamy jugosłowiańskich pojazdów BOV. Podobnie jugosłowiańska konstrukcja jest podstawowym bojowym wozem piechoty. BVP-80 w liczbie 103 sztuk są uzupełnione o… 25 francuskich bwp AMX-10P. To samo dotyczy czołgów, których są łącznie 4 typy – jugosłowiańskie M-84, radzieckie T-55, amerykańskie M60A3 oraz francuskie AMX-30. Teraz już wiemy, czemu logistyka doczekała się osobnego dowództwa. Nie rozdrabniając się na szczegóły, wrzucamy tabelki z wiki z uzbrojeniem, jest ona w miarę precyzyjna. Nie ma informacji na temat stanu technicznego poszczególnych rodzajów sprzętu.
Co dalej?
Armia Bośni i Hercegowiny nabyła pewne doświadczenie w misjach zagranicznych, będą częścią kontyngentów w Iraku i Afganistanie. W Iraku u boku Amerykanów w Falludży działały oddziały 36 saperów oraz 49 żołnierzy zabezpieczających bazę w Bagdadzie. Tę samą funkcję, w różnych miejscach, jak prowincja Helmand czy Bagram, pełnił kilkudziesięcioosobowy kontyngent w Afganistanie.
W wymiarze całościowym i pomijając trudne kwestie polityki wewnętrznej, czternaście lat działalności OSBiH to w zasadzie próba implementacji standardów NATO, a właściwie nadążenia za nimi. Bośnia i Hercegowina ma ambicje członkostwa w pakcie od samego początku. Należy jednak dodać, że dążenie to jest, także od samego początku, torpedowane przez przedstawicieli Serbów, którzy się temu stanowczo sprzeciwiają. Granie tą kartą w wewnętrznych przepychankach politycznych stawia pod znakiem zapytania prawdopodobieństwo dołączenia do sojuszu. Póki co, od końca 2006 roku, BiH uczestniczy w programie “Partnerstwo dla Pokoju”.
Czy zatem OSBiH jest armią z krwi i kości, czy raczej fasadą i domkiem z kart? Tu wchodzimy już w gdybanie. Obecna struktura opiera się na rozdzieleniu żołnierzy różnych narodowości, których jednostki są mimo wszystko związane ze sobą strukturalnie. W czasie pokoju oczywiście zdaje to egzamin. Napięcia na tle narodowościowym są rzadkie (albo są skutecznie tuszowane), jaskrawy nacjonalizm jest dla dobra ogółu ukrywany, a przypadki pochwalania zbrodni wojennych, które wypłyną na światło dzienne – piętnowane przez media. Wszyscy jednak zadają sobie pytanie co będzie, jeśli znów dojdzie do niepokojów wewnętrznych? Choć OSBiH nie ma złej prasy w Bośni, wszyscy prywatnie przyznają – jak będzie wojna, każdy weźmie broń i pójdzie do swoich. Oby nie była to samospełniająca się przepowiednia.
W najbliższej przyszłości armia BiH nie ma co liczyć na znaczną poprawę sytuacji sprzętowej i organizacyjnej. Wydatki na obronność stanowią zaledwie 0,6% budżetu państwa. Daje to “zawrotną sumę” około 160 milionów dolarów. Z takimi pieniędzmi nie można zrobić nic, ale i nie ma co się na taki stan rzeczy oburzać – Bośnia i Hercegowina ma naprawdę masę dużo bardziej pilnych wydatków.
Powstaje też pytanie, dokąd Siły Zbrojne BiH miałyby zmierzać. Podstawowe zadanie postawione przed nimi zostało w zasadzie spełnione. Dziwna to armia, której podstawową funkcją jest integracja różnych formacji zbrojnych tak, aby nie zaczęły ze sobą znów walczyć. Niemniej po 15 latach istnienia należy stwierdzić, że przedsięwzięcie to zakończyło się powodzeniem. Bośnia i Hercegowina stworzyła jednolite, centralnie dowodzone i zintegrowane (no, tu nie do końca) siły zbrojne, które jako tako radzą sobie z wykonywaniem zadań w czasie pokoju. Czy byłyby one w stanie skutecznie poradzić sobie na współczesnym polu walki? Raczej nie, ale czy w tej całej historii jest to najważniejsze?
________________________________________________
Jako że jesteśmy biedni jak bośniacka armia, to chcielibyśmy bardzo podziękować naszym patronom za wsparcie, oraz zachęcić resztę naszych Czytelników do wsparcia nas na profilu Patronite.