Mariupol, a dokładniej obrona – najpierw samego miasta przez żołnierzy ukraińskich, a potem kompleksu zakładów „Azowstal” – urosła już niejako do miana „miejskiej legendy”. Jednakże tegoroczne starcia nie są pierwszymi, jakie miały miejsce w tej nadmorskiej aglomeracji w historii współczesnej Ukrainy. W tymże artykule przyjrzymy się wydarzeniom, które miały miejsce w latach 2014-2016 w mieście Mariupol i jego okolicy nad Morzem Azowskim.
Nowoazowsk – nowe natarcie
Walki w rejonie południowego Donbasu rozpoczęły się w drugiej połowie sierpnia 2014, gdy prorosyjscy separatyści zainicjowali natarcie w kierunku miasta Mariupol wzdłuż Morza Azowskiego. Jednym z ich pierwszych celów stała się miejscowość Nowoazowsk, ulokowana około 14 kilometrów na zachód od granicy z Federacją Rosyjską oraz ok. 40 km na wschód od wspomnianej aglomeracji Mariupol.
Rosyjscy rebelianci skupili swoje wysiłki na południowo-wschodniej części Ukrainy głównie z dwóch powodów. Po pierwsze chcieli uzyskać dostęp do Morza Azowskiego dla kształtującego się nowego (pseudo)państwowego tworu o nazwie „Noworosja”, który miał obejmować wcześniej utworzone przez separatystów marionetkowe byty w postaci tzw. „Donieckiej Republiki Ludowej” (DRL) oraz tzw. „Ługańskiej Republiki Ludowej” (ŁRL).
Drugim powodem rozpoczęcia walk na omawianym kierunku przez prorosyjskie bojówki było zmuszenie Sił Zbrojnych Ukrainy (SZU) do przerzucenia części oddziałów wojskowych z rejonu Doniecka oraz Ługańska, gdzie Ukraińcy zaczęli odnosić sukcesy, na obszar południowego Donbasu w celu „wiązania walką przeciwnika”.
Do pierwszych poważnych batalii na południu doszło we wiosce Markine, która znajduje się ok. 7 km od Nowoazowska. W tamtym miejscu starły się bojówki separatystów, wspierane ogniem rosyjskiej artylerii rakietowej, rozstawionej na terytorium Rosji. Naprzeciwko rebeliantów stanęli ukraińscy żołnierze wchodzący w skład batalionów „Dnipro-1” oraz „Donbas”. Bój ten zakończył się jednak niepowodzeniem dla separatystów – utracili dwa czołgi i wycofali się w kierunku rosyjskiej granicy.
Praktycznie do końca miesiąca rebelianci nie atakowali miejscowości Markine, ale zamiast tego rosyjska artyleria bombardowała pozycje obronne SZU w okolicy. Dnia 27 sierpnia separatyści, posiadając wsparcie ogniowe ze strony jednostek pancernych oraz artylerii, wypchnęli żołnierzy Ukraińskich z wioski, a ci odstąpili od dalszego boju, kierując się na zachód w stronę miasta Mariupol.
W tym miejscu warto nadmienić, iż w tamtym momencie Rosjanie utrzymywali oficjalne stanowisko, że nie organizuje żadnego wsparcia dla prorosyjskich bojowników, a oni sami korzystają tylko i wyłącznie ze sprzętu (np. w postaci czołgów T-64B/BW), który udało się przejąć do SZU. Jednakże ta deklaracja strony rosyjskiej była fałszywa – dziennikarze śledczy z portalu bellingcat.com ustalili w grudniu 2015 r., iż Rosja faktycznie zaopatrywała prorosyjskich separatystów w czołgi oraz udzielała wsparcia artyleryjskiego.
Mariupol po raz pierwszy – „miejskie manewry”
Do pierwszych prorosyjskich rozruchów w mieście Mariupol doszło w podobnym okresie, jak w wielu innych miastach położonych w południowo-wschodniej części Ukrainy. Miejska ruchawka w opisywanej nadmorskiej aglomeracji rozpoczęła się w połowie marca 2014 roku. Pierwszym celem prorosyjskich separatystów stał się gmach Rady Miejskiej. W przeciągu kilku kolejnych miesięcy obiekt ten wielokrotnie przechodził z „rąk do rąk” obu walczących stron konfliktu. Ostatecznie na początku maja znalazł się on pod kontrolą SZU.
Rosyjscy rebelianci nie zamierzali jednak złożyć broni, więc ich następnym celem stała się komenda główna milicji w Mariupolu. W trakcie szturmu na obiekt separatyści użyli nawet dwóch bojowych wozów piechoty BMP-2. Strona ukraińska jednak odparła to uderzenie, aczkolwiek w wyniku starć doszło do zaprószenia ognia w komendzie, co w efekcie doprowadziło do wypalenia się całej konstrukcji. Po tym incydencie, by nie spowodować dalszego wzrostu napięcia w aglomeracji, żołnierze SZU opuścili miasto i rozstawili blokady oraz posterunki na drogach dojazdowych do miasta.
Takie działania bez wahania wykorzystali rebelianci – w kolejnych dniach maja zaatakowali i podpalili obiekty, takie jak wspomnianą Radę Miasta, gmach miejscowej prokuratury i garnizon tamtejszej jednostki wojskowej. Na odpowiedź strony ukraińskiej trzeba było czekać do połowy czerwca 2014 r.
Dnia 13 czerwca oddziału SZU ponownie wkroczyły do miasta w celu odzyskania kontroli nad wcześniej utraconymi obiektami administracji publicznej. Głównymi jednostkami ukraińskimi, które podjęły się tego zadania były bataliony „Dnipro-1” oraz słynny „Azow” (obecnie pułk). Siły SZU sukcesywnie zaczęły wypychać rebeliantów z zajmowanych przez nich pozycji oraz budynków w mieście. Ostatecznie Ukraińcy przejęli kontrolę nad całą aglomeracją do końca czerwca 2014 r.
Mariupol po raz drugi – „potyczki pancerne”
Kolejne walki o miasto Mariupol rozpoczęły się na początku września 2014 r., gdy prorosyjscy separatyści wywalczyli kontrolę nad miejscowością Nowoazowsk (o czym piałem w pierwszej części niniejszego artykułu). Do pierwszych starć na kierunku mariupolskim doszło w pierwszych dniach września. Wówczas to oddziały rozpoznawcze prorosyjskich bojówek rozpoczęły wymianę ogniową z żołnierzami (wówczas jeszcze) batalionu „Azow”. Batalia miała miejsce niedaleko miejscowości Bezimenne. W kolejnych dniach września starcia przesunęły się w stronę wioski Szyrokine, która jest położona około 10 km od samej aglomeracji.
Ten etap walk odznaczył się pewnymi sprzecznymi deklaracjami. Najpierw separatyści, po mimo wysokich strat w sprzęcie wojskowym ogłosili, że dotarli do miasta, aczkolwiek tę informację zdementowała strona ukraińska. Z kolei SZU zgłosiły, iż na omawianym kierunku doszło do niemalże bitwy pancernej „z prawdziwego zdarzenia”. Wówczas to siedem ukraińskich czołgów T-64B oraz T-64BW miało stawić czoła aż trzydziestu rosyjskim czołgom T-80 (sic!), a co więcej – po mimo utraty czterech maszyn, pojazdy SZU miały wyjść z tego starcia zwycięsko.
Zadeklarowanie pojawienia się wspomnianych T-80 jest dość nietypowe, a przede wszystkim wątpliwe, więc po krótce przeanalizujmy wspomniane zagadnienie. Głównie trzeba zwrócić uwagę, iż zaledwie tylko jedno źródło wskazuje, że omawiane czołgi T-80 faktycznie miałyby pojawić się na froncie w Donbasie w latach 2014-2015.
Kolejna kwestia to parametry taktyczno-techniczne obu maszyn. Ogólnie rzecz ujmując, czołgi T-80 pod względami charakterystyki mocno przewyższają wspomniane wcześniej T-64. Wątpliwym więc jest, by zaledwie 7 czołgów T-64 mogło uporać się z aż 30 pojazdami wroga, o wiele nowocześniejszymi w porównaniu do nich. W tym miejscu odsyłam do swojego artykułu o ukraińskiej broni pancernej, gdzie obie maszyny zostały scharakteryzowane, więc czytelnik będzie mógł dokonać bezpośredniego porównania obu konstrukcji.
Ostatni element składowy analizy tego rzekomego starcia, to dostępne w Internecie materiały wizualne. Na stronie lostarmour.info, która gromadzi fotografie zniszczonych pojazdów wojskowych na froncie w Donbasie (a obecnie w Ukrainie), pod datą „początek września 2014 r.” nie ma żadnych informacji na temat rosyjskich strat w postaci wspomnianych T-80 w rejonie miasta Mariupol. Z kolei w przypadku strony ukraińskiej na liście znalazło się aż siedem czołgów utraconych podczas walk w okolicznych miejscowościach w pobliżu nadmorskiej aglomeracji.
Jedynym sukcesem jakim mogły pochwalić się SZU w tamtym momencie września, to uszkodzenie jednego czołgu separatystów, poprzez zerwanie gąsienicy. W wyniku tego ataku czołgiści porosyjskich bojówek uciekli z pojazdu, a on z kolei został przejęty przez członków batalionu „Azow”. W późniejszym czasie czołg został wyremontowany i służył do obrony miasta Mariupol.
Dnia siódmego września prorosyjscy rebelianci zajęli wspomnianą już wcześniej w tekście miejscowość Szyrokine. W połowie września obie strony konfliktu rozpoczęły gromadzenie znaczących sił na kierunku południowym, jednakże nigdy nie doszło do bezpośrednich walk o Mariupol, ponieważ wówczas w życie weszło czasowe zawieszenie broni.
Mariupol po raz trzeci – „zimowa zawierucha”
Działania wojenne w rejonie Mariupola zostały wznowione w styczniu 2015 roku przez prorosyjskich separatystów, gdy 22 dnia tego miesiąca podjęli próbę szturmu na ukraińskie pozycje, ulokowane w północnowschodniej części aglomeracji. Kolejnego dnia prorosyjskie bojówki przysłały z Doniecka wsparcie w postaci siedmiu czołgów oraz ośmiu transporterów piechoty.
Trzy dni później separatyści ostrzelali miasto za pomocą samobieżnych wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych BM-21 Grad oraz BM-27 Uragan. W wyniku tego ataku, wymierzonego w infrastrukturę cywilną, śmieć poniosło 31 osób, a 108 zostało rannych. Również tego dnia rebelianci ogłosili, iż jednostronnie zrywają zawieszenie broni oraz inicjują działania ofensywne na wielu kierunkach z zamiarem powiększenia swojego dotychczasowego terytorium.
W ciągu kolejnych dwudziestu czterech godzin prorosyjskie bojówki poinformowały, że ich działania nie miały na celu zdobycia samego nadmorskiego miasta, a jedynie poprawienie swoich dotychczasowych pozycji na przedmieściach aglomeracji.
Terrorystyczne działania prorosyjskich separatystów spotkały się ze stanowczą odpowiedzią ze strony oddziałów ukraińskich. Dnia 10 lutego 2015 r. batalion „Azow”, wsparty Ukraińską Gwardią Nardową oraz innymi jednostki wojskowymi, przystąpił do ofensywy z Mariupola na wschód, w kierunku wioski Szyrokine. Atak był niespodziewanym manewrem, mającym na celu odepchnięcie rebeliantów z rogatek miasta – omawiana miejscowość znajduje się ok. 10 km od nadmorskiej aglomeracji.
Oficjalnie rząd w Kijowe argumentował rozpoczęcie akcji odzyskaniem terytoriów, które miały znajdować się pod kontrolą Ukrainy na podstawie podpisanych porozumień w Mińsku 5 września 2014 roku. Z kolei przedstawiciele batalionu „Azow” wskazywali, iż ich głównym celem ofensywy jest przedarcie się do kolejnej większej nadmorskiej miejscowości za Szyrokine, czyli do wspomnianego we wcześniejszej części artykułu Nowoazowska.
Innym zadaniem ofensywy było odciągnięcie i opóźnienie (pro)rosyjskich działań przy domykaniu w okrążeniu sił ukraińskich w Debalcewie. Na temat tzw. „kotła debalcewskiego” w przyszłości na łamach „Mówiąc Wprost” na pewno pojawi się artykuł w ramach serii „Ukraiński upór”.
Dzięki działaniom ofensywnym oddziały ukraińskie dotarły do wsi Sachanka, położonej 7 km na północny wschód od Szyrokine, gdzie w pierwszej połowie marca trwały walki pozycyjne, a co za tym idzie, ustabilizowała się linia frontu. Dnia 12 lutego separatyści dokonali intensywnego ostrzału rakietowego na wspomnianą miejscowość Sachanka. Z powodu zmasowanego ognia wioska praktycznie przestała istnieć, a Ukraińcy, nie mogąc utworzyć skutecznych linii obronnych w jej zgliszczach, wycofali się na zachód, w kierunku miejscowości Szyrokine.
W połowie lutego w życie weszło kolejne zawieszenie broni dla działań w Donbasie w postaci „Mińsk-II”, Jednakże po mimo zawarcia układu, walki w strefie „zdemilitaryzowanej” nadal trwały, choć już z nieco mniejszą intensywnością. Do kolejnych poważniejszych starć doszło na początku marca, gdy separatyści rozpoczęli atak na wioskę Szyrokine przy wsparciu czołgów oraz ostrzału moździerzowego. Ukraińcom udało się utrzymać większość miejscowości, aczkolwiek pod kontrolą prorosyjskich bojówek znalazło się ok. 30% wspomnianej wsi.
Przez cały kwiecień oraz maj trwały boje o wymienione wyżej Szyrokine. W trakcie starć rebelianci stopniowo zaczęli przejmować kontrolę nad obszarem – w ich rękach miało się znaleźć centrum miejscowości oraz jej znaczna część. Sytuacja jednak zmieniła się 1 lipca. Dienis Puszylin, samozwańczy przewodniczący Rady Najwyższej tzw. „Donieckiej Republiki Ludowej” ogłosił, że oddziały separatystów wycofały się z Szyrokine w ramach „aktu dobrej woli i demonstracji pokojowych intencji”.
Strona ukraińska jednak wątpiła w „czystość” tych intencji, wskazując, że rebelianci opuścili wioskę z powodu zbyt wysokich strat poniesionych w trackie walk trwających niemalże nieustanie od lutego 2015 r. Na marginesie warto zwrócić uwagę, iż podobna sytuacja miała miejsce w tym roku (2022) podczas trwającej tzw. „operacji specjalnej” w Ukrainie, gdy rosyjscy żołnierze opuścili okupowaną słynną Wyspę Węży (Żmii) w ramach „gestu dobrej woli”.
Dnia 7 lipca żadna ze stron nie kontrolowała Szyrokine – obie walczące strony zajęły pozycje na przeciwległych wzgórzach położonych w pobliżu miejscowości. Do lutego 2016 roku dochodziło do incydentalnej wymiany ognia w omawianym regionie. Zmiana nastąpiła 25 lutego 2016 r., gdy rebelianci opuścili swoje dotychczas zajmowanie pozycje, co pozwoliło Siłom Zbrojnym Ukrainy przejąć pełną kontrolę nad wsią Szyrokine.
Choć separatyści opuścili wioskę, to żołnierze SZU nadal musieli tu walczyć – nie z żywym przeciwnikiem, ale z „podarunkami” w postaci min, które zostały rozmieszczone przez prorosyjskie bojówki praktycznie na całym obszarze miejscowości Szyrokine. Teren został tak naszpikowany ładunkami wybuchowymi, że komisja Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie wysłana na miejsce określiła, iż wioska praktycznie nie nadaje się do ponownego zamieszkania przez cywili.
Od lutego 2016 roku na „froncie południowym” w Donbasie pod kontrolą SZU znajdowała się nadmorska aglomeracja Mariupol, a także kluczowa przybrzeżna wioska – Szyrokine. Wymiana ognia występowała bardzo rzadko, głównie ze względu na wciąż obowiązujące porozumienie „Mińsk-II”. Wszystko jednak zmieniło się pod koniec lutego 2022 roku, gdy rosyjskie wojska otwarcie i w pełnej skali zaatakowały Ukrainę.
Mariupol po raz czwarty – „ostatnia ofensywa”?
Gdybym ten artykuł napisał przed końcem lutego br. w tym miejscu mógłbym zakończyć swoją opowieść o bojach o miasto Mariupol i sąsiednich miejscowościach. Jednakże bandyckie działania putinowskiej Rosji w postaci pełnoskalowej, nieuzasadnionej oraz niesprowokowanej inwazji sprawiły, że nadmorska aglomeracja znów stanęła w ogniu oraz powróciła na nagłówki artykułów. Jest to nowy rozdział w historii miasta (oraz Ukrainy), który zasługuje jednak na poświęcenie w przyszłości całego długiego tekstu na ten temat.
Na tern moment pozostaje życzyć Ukraińcom (zwycięstwa!) kolejnej P O T Ę Ż N E J kontrofensywy, tym razem na kierunku zaporoskim, która pozwoli odzyskać kontrolę nad rozległymi obszarami stepowymi na południu, a przede wszystkim nad miastem Mariupol, a tym samym przerwać „korytarz lądowy”, łączący okupowany Krym z terytorium Federacji Rosyjskiej. A nam, jako dobrym sąsiadom (i sojusznikom) Ukrainy, pozostaje nie tylko czekać na rozwój sytuacji na froncie, ale także wspierać, choćby finansowo czy materialnie.