Temat Kościoła w Polsce coraz intensywniej rozpala debatę publiczną. Patrząc na pewien niewielki kraj na Kaukazie, prawica widziałaby w nim ideał państwa, a lewica spełnienie najgorszych koszmarów. Przyjrzyjmy się temu, jak Ormiański Kościół Apostolski odcisnął silne piętno na społeczeństwie oraz polityce Armenii i co z tego wynikło.
Armenia była pierwszym państwem na świecie, które przyjęło chrześcijaństwo. Stało się to prawdopodobnie 301 r. n.e. Jak się okazało, nowa wiara wywarła niebagatelny wpływ na losy narodu Ormian. Odegrała ważną rolę w konsolidacji kulturalnej, ale niestety nie zagwarantowała stabilności politycznej. Z jednej strony granicy chrześcijańskie Cesarstwo, chcące podporządkować sobie ormiańskie duchowieństwo, z drugiej irański zaratusztrianizm kultywowany przez Sasanidów, zmierzający do podtrzymania na Kaukazie wiary w wieczny ogień. W takich warunkach politycznych opór religijny nierozerwalnie związał się z oporem narodowym. Doprowadziło to do tworzenia własnej struktury kościelnej, którą miał reprezentować Ormiański Kościół Apostolski.
Gdy instytucje władzy świeckiej upadały, rzecznikiem Ormian stawali się wyżsi dostojnicy duchowni i ośrodki religijne, mające mniejszą lub większą autonomię w ramach obcych ośrodków państwowych. Podtrzymywały one pamięć narodową, stała na straży rodzimej kultury i tradycji, były nośnikiem wartości i głównym ośrodkiem naukowym. Niektórzy przedstawiciele Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego na trwałe zapisali się w historii Armenii, jak Grzegorz Oświeciciel (257-331), założyciel i patron Kościoła ormiańskiego, czy też mnich Mesrop Masztoc (361–440), twórca ormiańskiego alfabetu. Poza bohaterami duchownymi, Ormianie mają też swoich świeckich męczenników, jak choćby Wardan Mamikonian (387–453), który walczył z próbą narzucenia zaratusztrianizmu swoim rodakom.
Podczas kilku wieków przebywania pod obcą dominacją, m.in. arabską, irańską czy turecką, Kościół stał się dla Ormian najważniejszą instytucją narodową. Jego pozycją nie zachwiał nawet okres władzy carskiej oraz sowieckiej. Doprowadziło to do powszechnego przekonania, że przynależność do tego kościoła jest równoznaczna z przynależnością do narodu ormiańskiego. Można rzec, że powstał archetyp Ormianina-chrześcijanina. Coś, co znamy z naszego podwórka pod hasłem Polak-katolik. Ormianie porzucający Kościół, przestawali być uważani za element narodu ormiańskiego, nawet, jeśli dalej używali ojczystego języka oraz zachowali narodowe obyczaje. W czasach ZSRS, w Armenii działało najwięcej ośrodków religijnych spośród wszystkich republik sowieckich. Mimo represji religijnych, w momencie odzyskania niepodległości przez Armenię, Kościół przetrwał jako część dziedzictwa narodowego i już w pierwszych latach otrzymał swój instytucjonalny kształt, potwierdzony prawnie.
17 VI 1991 r. parlament Armenii przyjął ustawę o swobodzie wyznania i związkach religijnych, a Ormiański Kościół Apostolski otrzymał uprzywilejowaną pozycję. Art. 17 mówi nam wprost, że wprowadzony zostaje wyraźny rozdział państwa od Kościoła. Czy rzeczywiście tak to wyglądało? Zaraz po tym mocnym zdaniu ten sam artykuł wspomina, iż ta ormiańska organizacja religijna jest traktowana w kategoriach Kościoła narodowego. Co więcej, jest ona otoczona szczególną ochroną w ramach prawa międzynarodowego. Oba zapisy wzajemnie się wykluczają, ale w praktyce działa tylko ten drugi. Idźmy więc dalej.
W preambule tej samej ustawy Ormiański Kościół Apostolski uznany został za ważną instytucję, kształtującą życie duchowe narodu i pielęgnującą tożsamość narodową. Przypomnijmy, że mówimy tu o ustawie o swobodzie wyznania i związkach religijnych. To nie żart. Czy to koniec absurdów? Skądże. Art. 8 wprowadza na terytorium Armenii całkowity zakaz prozelityzmu (dążenie do pozyskania nowych wyznawców jakiejś religii lub idei). Nie objął on jednak jednej instytucji. Jakiej? Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego, którego działalność nie wpisała się w tę definicję. Zabezpieczył to art. 7. Żeby miejscowy Kościół nie miał przypadkiem za mało przywilejów, to art. 13 zakazał także międzynarodowego finansowania organizacji religijnych, których centrum duchowe znajduje się poza granicami Armenii. A jak zostać obywatelem Armenii z automatu? Wystarczy zostać wybranym na Katolikosa Wszystkich Ormian. To przewiduje art. 22. Mamy więc obraz prawdziwego rozdziału państwa od Kościoła.
Mimo tak skonstruowanej ustawy, w pierwszych latach niepodległości Armenii Ormiański Kościół Apostolski nie potrafił sobie poradzić w nowej sytuacji religijnej. Tzw. „uwolnienie religijnego rynku” spod państwowej kontroli w wyniku rozpadu ZSRR, spowodowało masowy napływ wyznań i sekt do Armenii. W pewnym sensie usiłowały one zapełnić duchową pustkę po czasach sowieckich. Ormiańskie duchowieństwo zaczęło mocniej ubiegać się o kolejną pomoc ze strony władz państwowych. W 1993 roku hierarchowie Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego wystosowali odezwę, w której wyrazili sprzeciw wobec traktowania Armenii przez inne kościoły i grupy religijne jako pola aktywności misyjnej. W końcu każda osoba głosząca słowo boże po swojemu stanowiła dla nich konkurencję.
Przełomem był jednak rok 2001. Doszło wtedy do obchodów 1700-lecia przyjęcia chrztu, które stały się początkiem działań zmierzających do odrodzenia edukacji chrześcijańskiej, wykształcenia nowego pokolenia duchownych oraz odbudowy starych, a także powstawania nowych świątyń. W 2003 r. w ramach działalności oświatowej wprowadzono do szkół obowiązkowy przedmiot – historię Kościoła Ormiańskiego, natomiast na Uniwersytecie Erywańskim uruchomiono Wydział Teologiczny. Taki handicap uspokoił ormiańskie duchowieństwo. Wszystkie te przywileje miały wiązać się z działalnością Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego, która wzmacniała autorytet nowych władz. Ręka myła więc rękę. Dzień przed referendum niepodległościowym we wrześniu 1991 r., katolikos wezwał naród do głosowania za niepodległością.
Pierwszy prezydent niepodległej Armenii, Lewon Ter-Petrosjan, podczas uroczystego objęcia urzędu ucałował pierścień najwyższego duchownego oraz odebrał od niego błogosławieństwo. To tak, jakby Lech Wałęsa uczynił podobny gest względem prymasa Józefa Glempa. Od tego momentu głowa Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego bierze udział we wszystkich uroczystościach państwowych. Co więcej, każda sesja inauguracyjna Zgromadzenia Narodowego oraz zaprzysiężenie nowego prezydenta są otwierane uroczyście przez Katolikosa Wszystkich Ormian. Pierwszą osobą, która odebrała najwyższe odznaczenie państwowe, czyli order Narodowego Bohatera Armenii, był katolikos Wazgen I. Poparcie Kościoła stało się wręcz konieczne dla nowej władzy, w celu jej legitymizacji, podobnie, jak i legitymizacja ze strony władzy dla Kościoła. Zgodnie z powiedzeniem Katolikosa Wazgena I: „jeden wolny naród, jeden wolny rząd, jeden wolny Kościół narodowy”. Zawołanie to przypomina trochę ulubione powiedzenie pewnego znanego akwarelisty.
Armeńskie władze nie tylko zabiegały o poparcie Kościoła, ale zdarzało się, że próbowały ingerować w jego kwestie instytucjonalne. Taki precedens miał miejsce w 1994 roku, kiedy zmarł Katolikos Wazgen I i kwestią otwartą stał się problem wyboru jego następcy. W Ormiańskim Kościele Apostolskim doszło wtedy do podziału. Na prowadzenie wyszły dwie kandydatury, a popierającym je stronom nie udało się dojść do porozumienia. Na skutek tego powstały dwa konkurencyjne katolikaty eczmiadzyński ze stolicą w Eczmiadzynie w Armenii i cylijski ze stolicą w Antelias w Libanie. W spór aktywnie włączył się prezydent Lewon Ter-Petrosjan.
Jego celem stało się zjednoczenie i zakończenie podziałów w Ormiańskim Kościele Apostolskim. Publicznie wyraził zdanie, że Katolikosem w Armenii powinien zostać mianowany Garegin I, Katolikos wywodzący się z katolikatu cylijskiego. Posunięcie to miało zdusić opozycję w postaci partii Dasznakcutiun, która została zdelegalizowana w grudniu 1994 r. oraz miała spore wpływy wśród ormiańskiej diaspory. To radykalne środowisko również opowiadało się za duchownym z Cylicji. Swój wybór argumentowali tym, że rodzime duchowieństwo jest skażone sowiecką spuścizną. Swoją drogą ciekawe, kogo by po takim kluczu wybrano w Polsce…? Mimo formalnego rozdziału Kościoła od państwa, Ormiański Kościół Apostolski został poddany dużym naciskom w celu właściwego wyboru swojego przywódcy. W końcu coś za coś, a tym czymś były przywileje.
Prezydent w przemówieniu otwierającym Zgromadzenie Narodowe Kościoła w kwietniu 1995 roku mówił, że obecna sytuacja związana z rozłamem jest narodową hańbą, a ci, którzy się do niej przyczynili, nie mają nic na swoje usprawiedliwienie. Jego zdaniem dopiero wtedy istnieje szansa na rozwiązanie tego problemu poprzez wybór na stanowisko głowy Kościoła dotychczasowego Katolikosa Cylicyjskiego Garegina I. Tym samym prezydent potwierdził swój poprzedni, medialny przekaz. Jego starania przyniosły oczekiwany skutek. Wybranie nowym Katolikosem Wszystkich Ormian Garegina I nie przyniosło jednak pożądanych rezultatów i nie doprowadziło do zjednoczenia obu katolikatów, które do dnia dzisiejszego zachowały oddzielne struktury. Niefortunnie, rok po ustąpieniu Lewona Ter-Petrosjanan z urzędu prezydenta, Katolikos zmarł, a na następcę został wybrany jego konkurent z 1995 roku, Garegin Nersissjan II, reprezentujący katolikat eczmiadzyński i cieszący się poparciem kolejnego prezydenta Roberta Koczariana.
Po wyborze nowego Katolikosa w 1999 roku i rezygnacji z prób zjednoczenia konkurencyjnych katolikatów relacje państwa z Ormiańskim Kościołem Apostolskim ponownie weszły w ścisłe związki. W roku 2005 w wyniku nowelizacji konstytucji pojawił się art. 8 mówiący o rozdziale Kościoła od państwa, dalsze zapisy nie pozostawiają jednak wątpliwości o roli i znaczeniu tej instytucji w Armenii. Co prawda w wyniku presji Rady Europy pojawił się również zapis o swobodzie działalności wszystkich organizacji religijnych i prawie do zmiany wyznania, ale z kolei w roku 2007 została przyjęta ustawa o relacjach pomiędzy Republiką, a Ormiańskim Kościołem Apostolskim, w której ponownie potwierdzono zapis o szczególnym znaczeniu misji tego Kościoła dla narodu ormiańskiego i uznano jego samorządność w hierarchicznej strukturze.
Jakby tego było mało, Kościół otrzymał istotne przywileje finansowe. Mógł m.in. organizować zbiórki publiczne na własne potrzebny oraz został zwolniony z podatków z zebranych kwot i otrzymanych darów oraz prezentów. Czy to wszystko? Skądże. Instytucje kościelne zostały zwolnione z opodatkowania produkcji oraz sprzedaży przedmiotów o charakterze liturgicznym. Co więcej, prawnie zagwarantowano tajemnicę spowiedzi, a Ormiański Kościół Apostolski jest chroniony poza Armenią przez rząd w Erywaniu, zgodnie z zasadami prawa międzynarodowego. W art. 7 państwo zagwarantowało także coroczne wsparcie finansowe z budżetu na rzecz ochrony i wzbogacania instytucji kulturalnych, muzeów, bibliotek i archiwów, które są własnością tego Kościoła i tym samym stanowią część narodowego dziedzictwa kulturowego. Sporo tego, prawda?
Po objęciu urzędu prezydenta Armenii przez Serża Sargsjana elity polityczne wyraziły przekonanie o szczególnej roli Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego w dziejach państwa i narodu, udzielając mu dalszego wsparcia w odbudowie struktur po okresie radzieckim. Prezydent Serż Sargsjan w 2008 roku podczas spotkania z katolikosami – eczmiadzyńskim Gareginem II i cylicyjskim Aramem I – podkreślił, że państwo będzie kontynuować politykę wzmacniania Kościoła, który jest jednym z filarów ormiańskiego ducha i tożsamości narodowej. Katolikos Garegin II chciał wykorzystać tę szansę i zaangażował się w życie publiczne kraju, dążąc do wzmocnienia w społeczeństwie swojego znaczenia oraz instytucji katolikosa, jako najwyższego narodowego autorytetu. W związku z masowymi protestami społecznymi po wyborach prezydenckich w 2008 roku i próbach ich stłumienia przez władze, Katolikos Garegin II podjął się próby mediacji między stronami w celu zażegnania bratobójczych walk, co ostatecznie się powiodło i złagodziło opór społeczny względem władzy.
Na obecny moment katolikos Gagerin II znajduje się w otwartym konflikcie z władzami Republiki Armenii. Uważa, że premier Nikol Paszynian nie zrobił wszystkiego co mógł w trakcie II wojny karabaskiej (27 września – 10 listopada 2020 r.), a wyniku jego niekompetencji zaprzepaszczono sukces wojny z lat 90. Duchowny nie zgadza się również z obecnym kursem politycznym Erywania, który jest skłonny uznać Górski Karabach za integralną część Republiki Azerbejdżanu. Nawet, jeśli ten zdoła uzyskać ochronę prawną dla mieszkańców tego regionu. Dla katolikosa sprawa wygląda jasno – Arcach (ormiańska nazwa dla Karabachu) to ziemia ormiańska.
Silna pozycja Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego w systemie politycznym nie zapobiegła pogłębiającemu się z biegiem czasu rozdźwiękowi między hierarchami tego kościoła a wiernymi. Członkowie wspólnoty dostrzegały silne relacje klasy politycznej z hierarchami oraz wystawny styl życia części duchownych, wspólne interesy i szczególne traktowanie Kościoła przez państwo. Jednocześnie zdają sobie sprawę, że otwarta krytyka spotka się z dużym sprzeciwem i oskarżeniem o zdradę. Tylko nieliczni próbują publicznie o tym mówić i domagają się traktowania Kościoła bez specjalnego uprzywilejowania.
Większość Ormian postrzega Kościół w kategoriach narodowych. Naród utożsamia się z nim, ale sam nie jest zmuszany do religijnego zaangażowania. Duchowość ta różni się od tej, z jaką możemy spotkać się w polskim społeczeństwie. Ormianie nie muszą uczęszczać co niedzielę do kościoła, a przeżycia duchowe przybierają bardziej charakter indywidualny. Kościół utrzymuje więź z wiernymi za pośrednictwem haseł oraz symboli narodowych. Wartości chrześcijańskie mają łączyć się z ideami narodowymi. Dlatego ważne jest to, że Armenia była pierwszym krajem chrześcijańskim, a naród ormiański to naród męczenników, którzy w przeszłości był skłonny do największych poświęceń w imię wiary. Współczesnymi wartościami będą dla Kościoła niepodległa Armenia czy też walki o Górski Karabach. Wszystko to tworzy obraz Kościoła, jako istotnego elementu tożsamości narodowej. Towarzyszącego Ormianom przez większość ich historii. Traktując z rezerwą inne wyznania, jako obce, a niekiedy i wrogie.
Ormiański Kościół Apostolski przez wieki stał on na straży ormiańskiego ducha narodowego. Tak też jest postrzegany przez obecne, armeńskie społeczeństwo. Nie udałoby mu się to, gdyby nie jego istotna rola w nowo formowanym się państwie. Dzięki temu zbudował sobie silną pozycję w niepodległej Republice Armenii. Zarówno religijną, jak i polityczną. Na obecny moment jego wpływy nie są zagrożone. Nic nie wskazuje na to, by sytuacja ta zmieniła się.