Siły pokojowe, które stacjonują w danym państwie, w założeniu mają nie dopuścić do wybuchu konfliktu zbrojnego oraz ustabilizować sytuację po wprowadzeniu zawieszenia broni. Często pod tymi chwalebnymi celami kryje się chęć rozszerzenia strefy wpływów przez któreś z państw. Z taką sytuacją mamy do czynienia w Górskim Karabachu, gdzie rosyjscy żołnierze skutecznie odtwarzają dawny, sowiecki obszar kontroli.
Kim są mirotworcy?
„Mirotworiec” to rosyjski termin na określenie żołnierza sił pokojowych. Słowo to wywodzi się od rosyjskiego mir – pokój oraz tworit – tworzyć, czyli słowo to możemy przetłumaczyć jako „tworzący pokój”. Żołnierze Ci mogą zostać rozlokowani w charakterze stałych sił pokojowych, jak ma to miejsce np. w nieuznawanym Naddniestrzu, ale również jako siły interwencyjne, jak w przypadku „misji stabilizacyjnej” w Kazachstanie na początku tego roku. Mirotworcy są obecni tam, gdzie Rosja chce na dłużej utrzymać swoje polityczne wpływy lub je przywrócić.
Rosyjskie „siły pokojowe” rozlokowane są na stałe w kilku regionach byłego Związku Sowieckiego – we wspomnianym Naddniestrzu, Abchazji, Osetii Południowej, Tadżykistanie oraz Górskim Karabachu.
Federacja Rosyjska organizuje nie tylko własne „misje pokojowe”, ale również uczestniczy w tych, które odbywają się pod auspicjami ONZ. Obecność żołnierzy rosyjskich bywa jednak symboliczna i ogranicza się do najwyżej kilkunastu żołnierzy, policjantów lub obserwatorów. Rosjanie uczestniczyli lub uczestniczą w misjach m.in. na Saharze Zachodniej, Cyprze, w Kosowie, Haiti, Sudanie, Sudanie Południowym, Liberii, Demokratycznej Republice Konga czy na Wybrzeżu Kości Słoniowej.
Mirotworcy mieli też zostać wysłani na Ukrainę. Władimir Putin dwa dni przed inwazją, czyli 22 lutego, powiedział że rosyjskie wojsko będzie miało za zadanie „utrzymać pokój” w dwóch separatystycznych republikach – donbaskiej oraz ługańskiej. Oczywiście oskarżano wtedy Kijów o agresywną politykę, by usprawiedliwić kolejną fazę wojny ukraińsko-rosyjskiej.

Źródło: https://mil.ru/russian_peacekeeping_forces/news/more.htm?id=12409088@egNews
Władze rosyjskie starają się budować pozytywny obraz mirotworców wśród swojego społeczeństwa. Robią to choćby za pośrednictwem propagandowych konkursów plastycznych skierowanych do członków Junarmii (młodzieżowa organizacja paramilitarna) oraz dzieci. Prace te ukazują jednoznaczny charakter rosyjskich mirotowrców jako gwarantów światowego pokoju.
Rywalizacja o Górski Karabach
Górski Karabach jest obszarem leżącym na Kaukazie Południowym. Do momentu upadku Imperium Rosyjskiego i wybuchu wojny domowej (1917 r.) znajdował się on pod bezpośrednią kontrolą Moskwy. Po tych wydarzeniach narody zamieszkujące dawne Cesarstwo Rosyjskie zaczęły deklarować niepodległość na zamieszkiwanych przez siebie terenach. Tak uczynili między innymi Ormianie oraz Azerowie.
Zarówno Republika Armenii, jak i Republika Azerbejdżanu rościły sobie prawa do Górskiego Karabachu. Dla obu narodów rejon ten był ważny z przyczyn historycznych, uważały, że ich przodkowie zamieszkiwali go od zawsze. Rozpoczęły się starcia zbrojne, które przerwała bolszewicka inwazja. Armenia i Azerbejdżan ponownie znalazły się pod rosyjską kuratelą, jako części składowe Związku Sowieckiego.
Władze sowieckie musiały jednak zdecydować, komu przydzielić ten sporny obszar. Ostatecznie uznano, że teren należy się Azerom, mimo, że ponad 90% mieszkańców Górskiego Karabachu stanowili Ormianie. Armeńska Socjalistyczna Republika Radziecka próbowała wymusić na Moskwie korektę granic, ale nic nie wskórała. Szansa odzyskania tego terenu nadarzyła się znów w 1988 r., gdy system komunistyczny powoli się sypał.

Kolor pomarańczowy – Republika Górskiego Karabachu/Arcach
Kolor morski – tereny zdobyte przez Azerbejdżan w wojnie czterdziestodniowej
Kolor ciemnozielony – tereny przyłączony do Azerbejdżanu po wojnie czterdziestodniowej
Kolor fioletowy – korytarz laczyński
By Kalj, based of File:2020 Nagorno-Karabakh war map.png by User:Golden – See File:2020 Nagorno-Karabakh war map.png, CC BY-SA 3.0
https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=99452389
Początkowo Ormianie i Azerowie próbowali rozwiązać spór o Górski Karabach metodami dyplomatycznymi. Nie mogąc jednak osiągnąć konsensusu posunęli się do użycia przemocy, doszło do rozruchów i pogromów. Ta eskalacja przerodziła się ostatecznie w krwawy konflikt, który trwał w latach 1988–1994. Obie strony dopuściły się w tej wojnie czystek etnicznych oraz masowych deportacji. Ostatecznie zwycięstwo osiągnęła Armenia, bardziej zdeterminowana i zintegrowana politycznie niż Azerbejdżan, skupiony na wewnętrznych walkach politycznych.
Wynik wojny był hańbą dla rządu w Baku, który w kolejnych latach dążył do zmiany status quo, najpierw drogą dyplomacji, a następnie militarną. Tę drugą wybrał obecny prezydent Azerbejdżanu Alhim Alijew, który odzyskał część zagarniętego terytorium, pokonując Ormian w wojnie czterdziestoczterodniowej (27.09–10.11.2020 r.). Nie zdołał jednak przywrócić całkowitej kontroli nad Górskim Karabachem. Ten pozostał ormiański. Przede wszystkim, dzięki interwencji rosyjskiej.
Skąd wzięli się mirotworcy w Górskim Karabachu?
Rosyjscy mirotworcy wkroczyli do Górskiego Karabachu na mocy zawieszenia broni, które zostało uzyskane dzięki rosyjskiej mediacji 10.11.2020 r. Azerbejdżan wygrał to starcie odzyskując większość utraconych terytorium z 1994 r., nie osiągnął jednak wszystkich celów, a dyslokowanie rosyjskich mirotworców powstrzymało azerską armię przed odzyskaniem całkowitej kontroli nad Górskim Karabachem. Rosyjscy żołnierze wrócili na ten obszar po 28 latach.
Doszło więc do sytuacji, w której armia rosyjska stacjonuje na terytorium odebranym innemu państwu w wyniku działań wojennych w latach 90. Ponadto formalnie Armenia nie zawarła pokoju z Azerbejdżanem. Sprawy terytorialne nadal – od 1994 r. – pozostają nieuregulowanie prawnie.
Rosyjska interwencja pozwoliła utrzymać ormiańskie rządy w quasi państwie, jakim jest Republika Górskiego Karabachu. Jego władze wciąż rezydują w stolicy, Stepanakercie. Mirotworcy postawili w szachu obie zwaśnione strony. Moskwa stała się głównym gwarantem pokoju w tym rejonie. Co więcej, praktycznie pozbawiła Republikę Armenii wpływu na sytuację wewnętrzną w Górskim Karabachu.
Tekst zawieszenia broni pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem nie wspomina ani o Turcji, najważniejszej sojuszniczce Azerbejdżanu, ani państwach zachodnich i Grupie Mińskiej.

Photo: Marcin Konsek / Wikimedia Commons, CC BY-SA 4.0
https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=47540674
Ta ostatnia, to wyspecjalizowana komórka OBWE (Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, w momencie tworzenia jej dawne KBWE) utworzona w 1992 r., mająca na celu celu rozwiązanie konfliktu azersko-ormiańskiego w rejonie Górskiego Karabachu. Krajami przewodzącymi Grupy Mińskiej OBWE są Francja, Stany Zjednoczony i Rosja.
Ostatecznie Ankara została zaproszona przez Moskwę do udziału w stabilizowaniu sytuacji w Górskim Karabachu, ale jedynie w charakterze obserwatora.
Do 2020 r. żaden kraj trzeci nie zdołał wprowadzić tam swoich wojsk w charakterze misji pokojowej. Rosji w końcu to się udało. Czy starano się przeprowadzić taką inicjatywę w przeszłości? Owszem. Grupa Mińska usiłowała stworzyć międzynarodową misję pokojową. Dyskutowano o tym w Budapeszcie w 1995 r., czyli po zawarciu zawieszenia broni i ustaniu działań zbrojnych. Wstępnie mówiono o dyslokowaniu 3 tys. żołnierzy sił pokojowych. Oczekiwano jednak na rezolucję ze strony Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Kto sprzeciwił się temu przedsięwzięciu? Rosja, mająca prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa. Chciała wysłania kontyngentu pokojowego, ale składającego się wyłącznie z rosyjskich żołnierzy, natomiast ustalenia ze strony Grupy Mińskiej mówiły o tym, że liczebność wojskowych z jednego kraju nie może przekroczyć 1/3 całości sił. Ostatecznie Federacja Rosyjska sabotowała jakiekolwiek poczynania Grupy Mińskiej, dążące do stworzenia międzynarodowego korpusu sił pokojowych. Nie wyobrażała sobie, aby na dawnych terenach Związku Sowieckiego mogli stacjonować żołnierze z innych państw, szczególnie ci związani z NATO.
Co ciekawe OBWE na podstawie tzw. zasad madryckich z 2009 r. przewidywało misję pokojową w Górskim Karabachu. Jednak mowa była o międzynarodowym kontyngencie sił pokojowych. Tymczasem rolę tą sprawują wyłącznie żołnierze Federacji Rosyjskiej.
Zadania mirotworców w Górskim Karabachu
Na terenie Republiki Górskiego Karabachu, ormiańskiego quasi-państwa, stacjonuje około 2 tys. mirotworców z personelem cywilnym, mających do dyspozycji około 90 pojazdów opancerzonych, m.in. BTR-82A. Siły te nie mają na stanie ani czołgów, ani artylerii. Żołnierze są częścią Południowego Okręgu Wojskowego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
Zawieszenie broni z 10.11.2020 r. wskazuje, że mirotworcy mają stacjonować w Republice Górskiego Karabachu przez 5 lat, z możliwością przedłużenia pobytu o kolejne pięć. O tego, jak wywiążą się z postawionych przed nimi zadań, będzie zależało, jak długo pozostaną na tym terenie. Trudno więc dziwić się, że starają się przedstawić od jak najlepszej strony.

Źródło: https://mil.ru/russian_peacekeeping_forces/news/more.htm?id=12391822@egNews
Głównym zadaniem postawionym przed nimi jest niedopuszczenie do eskalacji konfliktu pomiędzy siłami ormiańskimi a azerskimi. Rosyjscy żołnierze rozlokowani są w dwudziestu siedmiu posterunkach wzdłuż linii demarkacyjnej, najważniejszych arterii drogowych oraz korytarza laczyńskiego.
Mirotworcy stacjonujący przy linii demarkacyjnej pilnują, by siły azerskie które mają tendencje do przekraczania jej na niewielkich odcinkach, nie wtargnęły na terytorium ormiańskie. Pomagają w tym drony oraz zdjęcia satelitarne. Żołnierzy na tym terenie wspierają również mobilne patrole, wzywane w razie wymiany ognia pomiędzy wojskami ormiańskimi a azerskimi. O tym, w jaki sposób przemieszczają się rosyjskie patrole, możemy przeczytać na stronie rosyjskiego ministerstwa obrony narodowej. Codziennie zamieszczane są tam mapy z wyznaczonymi trasami, jakie pokonali mirotworcy. Trasy z dni poprzednich są dostępne w archiwum.

Źródło: https://mil.ru/files/morf/ditu2800-29.05.jpg
Wojska strzegące kluczowych arterii drogowych mają m.in. umożliwić pokojowe przemieszczanie się kolumn azerskich. Chcąc szybciej przemieścić się pomiędzy dwiema miejscowościami położonymi na terytorium Azerbejdżanu są niekiedy zmuszone do przzejechania przez teren Republiki Górskiego Karabachu. Wtedy Azerowie są konwojowani przez mirotworców.
Bardzo istotne są punkty kontrolne rozmieszczone wzdłuż korytarza laczyńskiego. Jego to główna droga łącząca Republikę Armenii z Republiką Górskiego Karabachu. Mirotworcy odpowiadają tu za ruch graniczny. Decydują nawet o tym, kto może wjechać na tego quasi-państwa., mogą np. poddać rewizji osoby albo pojazdy zmierzającew jego kierunku.
Mirotworcy starają się wtopić w życie codzienne ormiańskiej ludności na Karabachu. Rosyjskie ministerstwo obrony narodowej praktycznie codziennie udostępniało raporty świadczące o szczęśliwej koegzystencji miejscowej ludności oraz rosyjskiego wojska. Według tych raportów mirotworcy uczestniczą praktycznie we wszystkich, codziennych aktywnościach Ormian. Możemy w nich przeczytać, że Rosjanie pilnują ormiańskich pól aby miejscowi rolnicy mogli zbierać wypracowane w pocie czoła plony, a innym razem chronią plantatorów, którzy chcą zasadzić kolejne połacie winorośli.

Źródło: https://mil.ru/russian_peacekeeping_forces/media/photo/gallery.htm?id=95311@cmsPhotoGallery
Wydawać by się mogło, że publikowanie takich relacji jest absurdalne, ale to nie do końca prawda. Linia demarkacyjna nachodzi na pola uprawne. Zdarzało się ormiańskim rolnikom nieopacznie przekraczać tę linię w trakcie prac w polu. Kończyło się to zatrzymaniami przez azerskich żołnierzy. Wtedy musieli interweniować Rosjanie, którzy negocjowali wypuszczenie aresztowanych.
Żołnierze sił pokojowych eskortują również pielgrzymów, by mogli w spokoju odddać się modlitwie w swoich świętych miejscach., Rosjanie postawili również własną cerkiew w Stepanakercie, która ma nieść posługę dla mirotworców.
Rosyjscy żołnierze uczestniczą także w miejscowych świętach, np. w obchodach związanych z wielką wojną ojczyźnianą. Byli nawet obecni w trakcie trwania Dnia Wiedzy (święto edukacji pochodzące z czasów sowieckich, obchodzone 1 września). Pilnowali wtedy ormiańskich szkół. Nie tylko stali pod placówkami, ale część z nich przebywała również w pełnym rynsztunku w szkolnych salach.

Źródło: https://mil.ru/russian_peacekeeping_forces/media/photo/gallery.htm?id=99101@cmsPhotoGallery
Mirotworcy kreują się nie tylko na obrońców, ale również darczyńców. Szereg rosyjskich raportów z materiałami multimedialnymi opisuje akcje pomocowe, w tym pomoc materialną. Pomoc humanitarna przeznaczona nie jest wyłącznie dla miejscowych Ormian, ale również uchodźców, którzy zbiegli z terenów przedtem kontrolowanych przez karabaski rząd. Jest ona koordynowana przy współpracy z Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem. MCK pomaga też rosyjskim mirotworcom w odnajdowaniu oraz wymianie ciał poległych żołnierzy ormiańskich i azerskich. Niezbędne przy przeczesywaniu pobojowisk jest też odminowywanie terenu Górskiego Karabachu.
Rosyjscy żołnierze bardzo aktywnie zaangażowali się również w regionalny program szczepień. Nie dość, że Moskwa przysyłała mieszkańcom Republiki Górskiego Karabachu szczepionki, to sami lekarze rosyjskich sił zbrojnych brali czynny udział w szczepieniu i promowaniu szczepionek wśród miejscowej ludności.
Rosyjscy żołnierze przyjmują również rolę prelegentów i edukatorów. Organizują oni prelekcje szkolne w formie prezentacji albo quizów. Większość z nich dotyczy tematyki wojskowej i historycznej. Otworzyli także pierwsze Centrum Rosyjskie, które ma promować język, literaturę oraz kulturę rosyjską. Język rosyjski był nawet przez jakiś czas rozważany jako ewentualny drugi język urzędowy.

Źródło: https://mil.ru/russian_peacekeeping_forces/media/photo/gallery.htm?id=95021@cmsPhotoGallery
Rosyjscy żołnierze w Górskim Karabachu pomagają zapobiec eskalacji konfliktu. Dzięki nim miejscowa ludność czuje się bezpiecznie. Nie możemy jednak zapominać o tym, że głównym celem rosyjskiego rządu nie jest zapewnienie bezpieczeństwa ludności cywilnej, ale poszerzenie rosyjskiej strefy wpływów oraz utrzymanie pozycji najsilniejszego gracza w regionie i na to właśnie wszystkie te działania są nakierowane. Rosja chce być w tym miejscu niezbędna.
Mieszkańcy wolą Rosjan niż Azerów
Dla miejscowych władz mirotworcy są bardzo istotnym gwarantem bezpieczeństwa. Republika Armenii nie była w stanie obronić karabaskich Ormian, dysponując o wiele mniejszym potencjałem militarnym. Sama obecność Rosjan powstrzymuje wojsko azerskie przed wkroczeniem na to terytorium. Erywań takich gwarancji nie zapewnia. Premier Nikol Paszinian 13 kwietnia tego roku stwierdził w armeńskim parlamencie, że Armenia nie rości sobie żadnych praw do ziem Azerbejdżanu, a sprawa Górskiego Karabachu to kwestia nie terytorium, a praw miejscowej ludności. Wpisuje się to w armeńsko-azerbejdżański proces pokojowy organizowany pod auspicjami Unii Europejskiej. 22 maja obie strony zgodziły się na na wspólne posiedzenie komisji granicznych.
Wypowiedź premiera doprowadziła do protestów w Armenii, które trwają od 17 kwietnia aż po dzień dzisiejszy. Nie cieszą się one jednak aż tak dużym zainteresowaniem, jak demonstracje z 2018 r., które otworzyły premierowi Paszynianowi drogę do władzy. Utrzymał władzę i zachował większość parlamentarną po wyborach w 2021 r. nawet pomimo przegrania wojny czterdziestodniowej. Na nic zdały się wystąpienia polityków opozycji, ani najwyższych hierarchów Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego, potępiających obecnego premiera. Wszystko wskazuje na to, że Armeńczycy nie chcą żyć w ciągłym strachu z powodu konfliktu o Górski Karabach. Normalizacja relacji dyplomatycznych z Azerbejdżanem i Turcją jest jednym z kroków w tym kierunku.

Źródło: https://www.rferl.org/a/aliyev-armenia-recognition-peace-deal/31816395.html
Władze Republiki Górskiego Karabachu odcięły się od stanowiska Erywania. Lokalny parlament stwierdził, że zmiana aktualnego statusu tego nieuznawanego państwa będzie katastrofą dla Ormian. Wątpią, by władze azerskie w jakikolwiek sposób uszanowały prawa miejscowej społeczności. Mieszkający tam Ormianie za bardzo boją się azerskiej zemsty. Widzieli, co spotkało ich rodaków uciekających przed wojną w 2020 r. Obawy o masowe wysiedlenia Ormian z pozostałych rejonów Górskiego Karabachu nie są bezpodstawne.
Minister spraw zagranicznych Republiki Górskiego Karabachu, Dawid Babajan, oświadczył w maju, że mirotworcy muszą wypełniać swoją misję pokojową do momentu zakończenia konfliktu. Jego zdaniem nie jest to kwestia 10 czy 20 lat, ale kilkudziesięciu. Wcześniejsze opuszczenie Arcachu (ormiańska nazwa na Górski Karabach) przez Rosjan jego zdaniem doprowadzi do ludobójstwa na Ormianach, którego dokonają Azerowie. Tym samym mirotworcy są niezbędni dla stabilności tego regionu. Miejscowi Ormianie dają jasny sygnał – lepsza jest dla nich zależność od Rosjan, niż ponowne rządy Azerów.
Tę prorosyjską orientację potwierdza niedawne spotkanie Babajana z ministrami spraw zagranicznych Republiki Osetii Południowej (Dmitri Miedojew), Donieckiej Republiki Ludowej (Natalia Nikonorowa) i Ługańskiej Republiki Ludowej (Wladislaw Dein). Politycy spotkali się przy okazji zaprzysiężenia prezydenta Republiki Osetii Południowej Alana Głagojewa 26 maja. Wszystkie te separatystyczne quasi-państwa cieszą się poparciem Kremla.

Źródło: https://www.rferl.org/a/armenia-yerevan-protesters-saghatelian/31875222.html
Co na to Azerbejdżan? Stoi na stanowisku, że obecny status Górskiego Karabachu powinien zostać zmieniony. Część azerskich środowisk obawia się, że Rosjanie stworzą na Kaukazie Południowym swoją enklawę. Patrząc na poczynania mirotworców jest to dosyć realny scenariusz. Azerskie władze boją się że postanowienia zawieszenia broni z dnia 10.11.2020 r. nie zostaną zrealizowane. Zależy im przede wszystkim na eksterytorialnym dostępie do Nachiczewanu, czyli azerskiej enklawy. Projekt ten nadal nie został zrealizowany. Przygraniczne prowokacje, nie tylko w Górskim Karabachu, ale też na granicy z Republiką Armenii, mają na celu głównie wymuszenie ustępstw.
Do tej pory strona azerska nie dała gwarancji poszanowania praw Ormian zamieszkujących Karabach, w sytuacji gdyby ten teren znalazł się w obrębie Azerbejdżanu. Jest to główny postulat forsowany przez Erywań w rozmowach pokojowych. W negocjacjach nie pomaga prezydent Ilham Alijew, który głośno rości sobie prawa do ziem Republiki Armenii, a konkretnie południowej prowincji Sjunik. Teren ten położony jest przy granicy z Iranem, państwem przychylnym Erywaniowi.
Karabascy mirotworcy w czasie rosyjskiej inwazji na Ukrainę
Od momentu inwazji na Ukrainę rosyjskie MON zaprzestało publikacji raportów z działalności mirotworców w Górskim Karabachu. Ograniczyło się tylko do wrzucania zdjęć ukazujących patrole rosyjskiego wojska wzdłuż linii demarkacyjnej. Te są aktualnianie codziennie za poprzedni dzień.
Teraz na stronie poświęconej rosyjskiej misji pokojowej na Karabachu nie znajdziemy ma ani słowa o prawie miesięcznej przerwie w dostawie gazu do Górskiego Karabachu, ani o najpoważniejszym incydencie zbrojnym od czasów zawarcia zawieszenia broni z 10.11.2020 r. Oba wydarzenia miały miejsce w marcu tego roku.
8 marca wstrzymane zostały dostawy gazu na terytorium Republiki Górskiego Karabachu. Azerski dostawca Azerigaz wydał oświadczenie, że przyczyną tego jest awaria rurociągu i trwają prace remontowe. Miejscowa ludność musiała borykać się z tym problemem aż do 29 marca. W tym czasie w Karabachu trwała zima, a temperatury spadały poniżej 0 stopni Celsjusza. Rolę mediacyjną podjęła Moskwa, co poskutkowało wznowieniem dostaw gazu.
24 marca siły azerbejdżańskie wkroczyły do wsi Farruch. Miejscowość ta leży na pograniczu pomiędzy Republiką Górskiego Karabachu, a terenami odzyskanymi przez Azerbejdżan w ostatniej wojnie. Ormianie uznali to działanie za akt agresji. Azerowie natomiast twierdzili, że był to element dyslokacji ich wojsk wzdłuż granicy. Doszło do wymiany ognia. Obie strony oskarżyły się wzajemnie o złamanie zawieszenia broni. Władze w Stepanakercie stwierdziły, że Azerowie użyli dronów do walki z ormiańskimi siłami samoobrony.

By panarmenian.net – https://www.panarmenian.net/arm/news/299237/, CC BY 3.0
https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=116553840
Ostatecznie rosyjscy mirotworcy przeprowadzili mediacje i Azerowie wycofali się z wioski 27 marca, postanowili jednak okupować pobliskie wzgórze Karabluk. Tym samym osiągnęli połowiczny sukces. Utrzymali strategiczny obszar, ale musieli częściowo uznać wyższość rosyjską. Zachód mógł się tylko przypatrywać.
Nie potwierdziły się rozsiewane na początku wojny plotki o wycofywaniu się sił rosyjskich z Karabachu. Gdyby do tego doszło, wojsko azerskie najprawdopodobniej od razu rozpoczęłoby ofensywę przeciwko władzom Republiki Górskiego Karabachu, a Rosja straciłaby całkowicie inicjatywę w tym rejonie.
Najciekawszy incydent z punktu widzenia politycznego zdarzył się z udziałem armeńskich posłów opozycji, którzy sprzeciwiają się ustępstwom na rzecz Azerbejdżanu. Gdy na początku kwietnia chcieli wjechać do Karabachu, nie zostali wpuszczeni przez rosyjskich mirotworców.
Co na to władze w Erywaniu? Minister spraw zagranicznych Armenii Ararat Mirzojan stwierdził, że strona rosyjska poinformowała armeński rząd, iż działaczom opozycji zakazano wjazdu do Górnego Karabachu, aby „uniknąć prowokacji”. Ta sytuacja jasno pokazuje, że prawdziwą kontrolę nad tym quasi-państwem sprawuje Rosja, natomiast Republika Armenii przyjmuje tylko pewne fakty do wiadomości.
Weszli ale czy wyjdą?
Federacja Rosyjska nie pogodziła się z utratą strefy wpływów po upadku Związku Radzieckiego. W dalszym ciągu zamierza ona przywracać swą wiodącą rolę w obszarze postadzieckim, wykorzystując do tego m.in. mirotworców. Pod pozorem misji pokojowych rozwija militarną infrastrukturę i umacnia regionalne wpływy. Przy okazji stara się torpedować zabiegi dyplomatyczne ze strony Zachodu obawiając się, że kaukaskie kraje będą dążyły do szerszej integracji m.in. z Unią Europejską.
Rosyjska armia w Górskim Karabachu szachuje zarówno Republikę Armenii jak i Republikę Azerbejdżanu. Armeńczykom zależy na poszanowaniu praw swoich rodaków na tym spornym obszarze, a Azerom na odzyskaniu utraconych terytoriów. W interesie Rosji jest nie pokój, ale antagonizowanie obu państw i przyjmowanie roli stałego mediatora. Jedynego, który jest skuteczny. To Rosjanie zatrzymali zwycięski pochód azerskiego wojska. Zachód jedynie się przyglądał. Moskwa będzie starała się pozostać jak najdłużej na terenie Górskiego Karabachu, a tym samym Armenia i Azerbejdżan będą dalej od niej zależne.