Rzadko zastanawiamy się nad tym, jak doszło do tego, że mamy dostęp do czystej wody. Zazwyczaj po prostu odkręcamy kran, nalewamy ją do czajnika, czy też wchodzimy do wanny i cieszymy się relaksującą kąpielą. Kiedy słyszymy o państwach, w których dla większości obywateli dostęp do wody nie jest tak łatwy, rzadko zastanawiamy się, z czego to wynika.
Ulegamy prostym schematom myślowym, które prowadzą nas drogą: „A, to Afryka, tam tak po prostu jest”. Lubimy myśleć, że Europa wiele dała Afryce, że państwa afrykańskie coś nam zawdzięczają, a my nieustająco im pomagamy. Jak jednak jest rzeczywiście?
Wiek XIX był epoką ogromnych zmian, triumfu nauki i ludzkiego umysłu. Wielkich naukowców, którzy swoimi odkryciami zmienili życie setek tysięcy ludzi, nie tylko własnych narodów, między innymi w dziedzinie higieny. Był to okres, kiedy odkryto powiązanie pomiędzy zanieczyszczeniem wody i wybuchającymi epidemiami, kiedy powstały pierwsze sieci wodociągów, pierwsze oczyszczalnie ścieków, a także kiedy do użytku weszła pierwsza spłukiwana toaleta. Niestety niezwykły czas wielkich odkryć na polu naukowym i medycznym, największego rozwoju przemysłu w Europie, w Afryce był okresem kolonializmu. Beneficjentami zmian nie była na tych terenach ludność lokalna.
Państwa europejskie wycofując się z Afryki pozostawiły struktury nieprzygotowane w żaden sposób do samodzielnego funkcjonowania. Pod koniec lat 50. na około 200 mln mieszkańców Czarnej Afryki było jedynie 8000 absolwentów szkół średnich, z czego 4000 pochodziło z Ghany i Nigerii. Nieliczne kraje miały ponad 200 studentów pobierających nauki na poziomie uniwersyteckim. Piśmiennych było tylko 16% dorosłych. Ponadto wśród wykwalifikowanych pracowników zatrudnionych w biznesie i instytucjach rządowych ¾ stanowili cudzoziemcy, a mniej niż 10% ludności Afryki otrzymywało regularne wynagrodzenie.
Wszelki rozwój infrastruktury czy projekty hydroelektryczne były rozwijane zgodnie z celami europejskimi. Drogi budowano z wybrzeża w głąb kontynentu, ale nie łączyły one ważnych ośrodków handlowych. Linie telefoniczne pozwalały na nawiązanie połączenia z dużych miast do miast europejskich, ale nie do innych miast Afryki. Udział Afryki w handlu światowym wynosił około 3%. W czasie, kiedy państwa afrykańskie uzyskiwały niepodległość, 80% ludności Afryki nie miała dostępu ani do edukacji, ani do usług medycznych. W 1960 roku wskaźnik umieralności dzieci afrykańskich był najwyższy na świecie, a średnia długość życia była najniższa na świecie – na poziomie 39 lat.
Struktury państwowe i autorytarny kształt rządów, który przyjął się w Afryce, zostały narzucone przez państwa europejskie, w taki sposób zarządzające koloniami. Społeczności afrykańskie przed kolonizacją opierały się na więziach plemiennych, klanowych, bez wyznaczonych granic administracyjnych. Wszystkie te nowe zjawiska zostały narzucone sztucznie, często doprowadzając do krwawych starć. Przykład stanowić tu mogą Rwanda, Burundi czy Uganda, w których polityka kolonizatorów przyczyniła się pod podsycenia sporów i nierówności pomiędzy plemionami.
Przez cały okres zimnej wojny Afryka była traktowana przez blok wschodni i zachodni jak poligon, obszar, gdzie bezkarnie mogły rywalizować, usuwając przywódców, wobec których nabierali podejrzeń i wspierając tych, którzy w danym momencie pasowali do ich celów politycznych. Strony nie brały przy tym pod uwagę kosztów, jakie ponosiły lokalne społeczności. Nie ułatwiały także państwom Afryki rozwoju ekonomicznego – ich gospodarka, pomimo uzyskania niepodległości, wciąż pozostawała w rękach europejskich. Żegluga, plantacje i przedsiębiorstwa drzewne dalej należały do firm spoza Afryki, podobnie jak produkcja przemysłowa, bankowość, eksport i import, które podlegały największym światowym korporacjom. A jednak Afryka nieustająco się rozwija. Nie tak szybko, jak by mogła, gdyby nie przeciwności losu, zapewne nie tak szybko, jak by chciała, ale jej rozwój jest nie do zahamowania. Wróćmy do współczesności i do tematu wody, od którego zaczęliśmy.

Jak do kwestii wody odnosi się Organizacja Narodów Zjednoczonych?
Oficjalnie ONZ uznała zaopatrzenie w wodę za jedno z praw człowieka ONZ uznała w roku 2002, wskazując, że „prawo człowieka do wody jest niezbędne do prowadzenia życia w godności ludzkiej” i że jest „warunkiem wstępnym dla realizacji innych praw człowieka”. Dostęp do wody za jedno z podstawowych praw człowieka był uznany już przez Konwencję o prawach dziecka z 1989 roku oraz Konwencję w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet 1979 roku. Obie konwencje stwierdzają, iż od dostępu do wody zależy zdrowie oraz jakość życia. ONZ stwierdza także, że rozwiązanie problemu braku wody jest możliwe, a nawet osiągalne w krótkim terminie, ustalając zmniejszenie o połowę liczby osób niemających dostępu do wody jako jeden ze swoich celów milenijnych. A jak wygląda to w praktyce?
WHO dzieli źródła wody na ulepszone, nieulepszone oraz wody powierzchniowe. Do nieulepszonych źródeł wody należą niezabezpieczona studnia kopana, niezabezpieczone źródło, wózek z małym zbiornikiem/bębnem, cysterna oraz woda powierzchniowa (rzeka, jezioro, staw itp.), woda butelkowana. Do ulepszonych źródeł innych niż wodociągi należą np. krany publiczne, studnie rurowe, zabezpieczone przed zanieczyszczeniem studnie kopane, zabezpieczone zbiorniki deszczówki. Prywatne rodzinne studnie kopane i studnie rurowe, które są powszechne w wielu częściach świata, zwykle nie są objęte żadnymi krajowymi ramami regulacyjnymi i ramami monitorowania jakości wody. Źródła te są często źle skonstruowane i rzadko są dobrze uszczelnione przed zanieczyszczeniami. Problem pogłębia fakt, że wiele gospodarstw domowych, z powodu braku miejsca i wiedzy, posiada latryny rodzinne i doły na śmieci wykopane w pobliżu studni kopanej lub rurowej.
W roku 2020 z bezpiecznych źródeł wody, czyli pochodzących z ulepszonego źródła i dostępnych zawsze wtedy, kiedy jest taka potrzeba, korzystało 74% ludności na świecie. Podstawowy dostęp do wody, czyli dostęp do ulepszonego źródła wody oddalonego nie więcej niż 30 minut od miejsca zamieszkania, miało 16%, natomiast 4% miało dostęp ograniczony, ponieważ droga do ulepszonego źródła zajmowała im dłużej niż 30 minut. Kolejne 5% korzystało ze źródła nieulepszonego, a 2% z wód gruntowych.
Najgorsza sytuacja była w państwach Oceanii, gdzie z nieulepszonych źródeł korzystało 18%, a z wód gruntowych aż 23% mieszkańców, a także w Afryce Subsaharyjskiej, gdzie tych pierwszych używało 16% ludzi, tych drugich 7%. Zdecydowane różnice widać pomiędzy mieszkańcami miast i wsi. Wśród mieszkańców miast w Afryce Subsaharyjskiej dostęp podstawowy do bezpiecznych źródeł wody miało 54%, natomiast wśród mieszkańców wsi jedynie 13%. W najgorszej sytuacji zdecydowanie jest ludność dotknięta konfliktami. Możemy to zobaczyć na przykładzie Burkina Faso, gdzie podstawowy lub ograniczony dostęp do ulepszonego źródła wody miało 65% mieszkańców nieprzesiedlonych, natomiast już tylko 54% repatriantów i 53% przesiedleńców.

Jakie są skutki korzystania z zanieczyszczonej wody?
W krajach rozwijających się i wśród ubogich społeczności słaby dostęp do wody bezpiecznej przyczynia się do zakażeń, które powodują niedożywienia i anemię u dzieci. Istnieją dwie kategorie zanieczyszczeń: mikrobiologiczne i chemiczne. Najniebezpieczniejsza jest ta druga grupa.
Wiele bakterii, wirusów, pierwotniaków i pasożytów może wywołać chorobę po spożyciu wody zanieczyszczonej ludzkimi lub zwierzęcymi odchodami. Woda pitna powinna być zdezynfekowana i wolna od patogenów, jednak w bardzo wielu krajach rozwijających się większość mieszkańców, szczególnie terenów wiejskich, korzysta z nieuzdatnianych, a często też nieulepszonych źródeł wody, które zawierają bakterie grupy coli, w tym również typu kałowego. Ciągłe narażenie na spożycie substancji chemicznych zawartych w wodzie pitnej również wpływa na rozwój poznawczy. Spożycie ołowiu prowadzi do znacznych zmian w zachowaniu i upośledzenie funkcji poznawczych u dzieci, z kolei te narażone na wysoki poziom arsenu uzyskują znacząco niższe wyniki w testach neurobehawioralnych niż dzieci nienarażone na arsen.
Chorób, które są przenoszone przez wodę, może być bardzo wiele, jednak na czele zagrożeń plasuje się biegunka. Jest ona tu o tyle ironiczna, że zarówno udałoby się jej uniknąć dzięki dostępowi do wody pitnej, jak i często nie byłaby tak groźna, gdyby dotknęła osoby zdrowej; wszak w Europie biegunkę traktujemy jak uciążliwą, lecz nie śmiertelną przypadłość. A jednak według danych udostępnionych przez WHO w roku 2017 biegunka była drugą co do częstotliwości przyczyną śmierci dzieci poniżej 5 roku życia na świecie oraz pierwszą przyczyną niedożywienia. Każdego roku biegunka zabija 525 tysięcy dzieci poniżej 5 roku życia. Choroba biegunkowa w 2019 roku była ósmą przyczyną śmierci na świecie, w państwach najsłabiej rozwiniętych natomiast (wg. kalkulacji Banku Światowego to kraje o najniższym PKB per capita, czyli wartości $1,045 lub mniej) to piąta przyczyna śmierci. Na szóstym miejscu plasuje się z kolei malaria, która również jest chorobą powiązaną pośrednio z dostępem do wody.
Dwa spośród patogenów wywołujących biegunkę mogą wywoływać infekcję, która z kolei może doprowadzić do epidemii. Shigella na przykład, której zaraźliwe są bardzo niewielkie dawki, była odpowiedzialna za epidemię czerwonki w Ameryce Środkowej, Azji Południowej i Południowo-Wschodniej oraz w Afryce Subsaharyjskiej w latach 60. XX wieku. Cholera z kolei często występuje sezonowo, co związane jest z zakwitem sinic i alg. Jej epidemia spustoszyła Europę i Amerykę na początku XIX wieku. Epidemie obu chorób mogą być wywołane takimi czynnikami, jak kryzysy polityczne czy wojny, kiedy to niszczone są źródła wody pitnej; przykładem może być epidemia, która wybuchła po kryzysie w Rwandzie w 1994 roku. Dla uchodźców z Rwandy zbudowano wtedy obozy tymczasowe w Demokratycznej Republice Konga. Z powodu obu chorób zmarło w nich wówczas około 70 tys. osób.
Niewywołujące biegunki choroby związane z piciem brudnej wody to: dur brzuszny, wirusowe zapalenie wątroby, legionelloza, Leptospiroza i ostre nagminne porażenie dziecięce, wywołane przez wirusa Polio (atakuje głównie dzieci poniżej 5 roku życia). Wszystkie te choroby wywołuje spożycie bakterii w żywności lub wodzie, przyczynia się do nich skażenie kałem wody pitnej. Epidemie spowodowane są głównie deszczami monsunowymi, ciężkimi powodziami, skażeniem wody ze studni lub wprowadzaniem nieoczyszczonych ścieków do wody miejskiej. Wywołują objawy takie, jak: wysoka gorączka, mdłości, wymioty, silny ból głowy i utrata apetytu, biegunki i zaparcia. Leptospiroza nieleczona prowadzi do zniszczenia organów wewnętrznych.
Istnieje też grupa infekcji wywołanych przez pasożytnicze patogeny, które występują w organizmach wodnych, takie, jak Schistosomatoza, bilharcjoza, czy Drakunkuloza. Dwie pierwsze objawiają się: gorączką, kaszlem, bólem brzucha, biegunką. Drakunkuloza to choroba wywołana wypiciem wody, w której znajdują się oczliki, czyli małe skorupiaki zainfekowane larwą nitkowca podskórnego. Larwy są uwalniane, migrują przez ścianę jelita, rozwijają się i jako dorosłe robaki długości nawet 8 cm wychodzą z ciała człowieka, najczęściej ze stóp, tworząc jednocześnie bolesne owrzodzenia.

Kwestią często pomijaną przy temacie dostępu do wody jest utrzymanie higieny. Wagę tego tematu widzimy jednak szczególnie teraz, podczas pandemii koronawirusa. Badania przeprowadzone w roku 2003 dowodzą, że mycie rąk za pomocą wody i mydła powoduje spadek o 45% liczby chorób biegunkowych, a z kolei według badań z roku 2005 spadek o 50% zachorowań na biegunkę i zapalenie płuc wśród dzieci. Mycie twarzy wodą i mydłem pomaga również uniknąć wielu infekcji oczu, które niekiedy wywołują jaglicę, najczęstszą przyczynę ślepoty w krajach rozwijających się. Przeprowadzone w 2005 roku w Pakistanie badania wykazały, że w gospodarstwach domowych zaopatrzonych w wodę i mydło zachorowalność na zapalenie płuc była o 50% niższa niż w innych gospodarstwach.
Według danych z 2020 roku podstawową możliwość mycia rąk przy pomocy wody i mydła w domu miało 26% ludności Afryki Subsaharyjskiej, 40% miało możliwość ograniczoną, zagrożoną częstym brakiem któregoś z tych dwóch produktów, 34% ludzi nie miało takiej możliwości.
Dla wielu gospodarstw w państwach rozwijających się największą przeszkodą w utrzymaniu higieny jest odległość, którą mieszkańcy muszą pokonać, w celu zdobycia wody, a także jej transport. Wiemy, jak skomplikowane było dla nas przestrzeganie wszystkich zalecanych przez lekarzy reguł pandemicznych. Spróbujmy sobie więc wyobrazić, jak trudne są one do wprowadzenia w gospodarstwie, którego mieszkańcy każdy litr wody muszą przynieść do domu z oddalonego o kilka kilometrów źródła. Często pozbawieni dostępu do podstawowej edukacji mieszkańcy nie zdają sobie sprawy ani z konieczności utrzymania higieny, ani z możliwości wywarcia nacisku na władze lokalne, które mogłyby zadbać o lepsze warunki sanitarne. Najciężej jednak zachować higienę jest społecznościom dotkniętym konfliktami, zmuszonym do zmiany miejsca zamieszkania. Dostęp (także ograniczony) do mydła w 2020 roku w Nigrze miało 67% nieprzesiedlonych mieszkańców, tymczasem wśród przesiedleńców było to jedynie 57%, w Somalii był to stosunek 54%–50%.
Jak zanieczyszczenia przedostają się do wody?
Najbardziej niebezpieczne źródło zanieczyszczenia to kał. Jeden gram kału może zawierać: 10 000 000 wirusów, 1 000 000 bakterii, 1000 cyst pasożytów, 100 jaj pasożytów. Najczęstsze powody skażenia wody to: umiejscowienie latryn w pobliżu źródła wody, bliskość szamba, dołów na śmieci, zła konstrukcja studni, złe zabezpieczenie, złe uszczelnienie, nieregularne czyszczenie źródła i jego otoczenia, przedmiotów używanych do nabierania, transportu lub przechowywania wody, brak oczyszczalni ścieków lub jej złe działanie.
Chronione źródła wody nie gwarantują, że woda używana do picia i gotowania w domu jest bezpieczna. Przechowywanie wody w gospodarstwie domowym – praktyka powszechna w krajach rozwijających się – przyczynia się do skażenia wody pitnej. Woda przechowywana w domach jest często zanieczyszczona fekaliami na poziomie znacznie przekraczającym poziom zanieczyszczenia u źródła. Słaba wiedza na temat higieny uniemożliwia ludziom podjęcie podstawowych kroków w celu zminimalizowania zanieczyszczenia, a nieulepszone latryny domowe i złe warunki sanitarne skutkują większą ilością fekaliów w gospodarstwach domowych i wokół nich. Powszechnie używane pojemniki transportowe i magazynowe są z kolei łatwo zanieczyszczane. Dostęp do ulepszonych, odpowiednio skonstruowanych toalet, w których odchody są spłukiwane, a zbiornik na nie odpowiednio zakonserwowany, zapobiega przedostawaniu się ich do otoczenia, a tym samym pomaga uniknąć skażenia wody.
Bezpieczne i niebezpieczne toalety
WHO wyróżnia kilka poziomów, według których klasyfikuje dostęp do toalet: 1. bezpieczny – korzystanie z ulepszonych urządzeń, które nie są dzielone z innymi gospodarstwami domowymi i w których odchody są bezpiecznie usuwane na miejscu lub usuwane i przetwarzane poza terenem zamieszkania; 2. podstawowy – korzystanie z ulepszonych urządzeń, które nie są dzielone z innymi gospodarstwami domowymi; 3. ograniczony – wspólne korzystanie z ulepszonych urządzeń przez dwa lub więcej gospodarstw domowych; 4. nieulepszony – Stosowanie latryn dołkowych bez płyty lub platformy, latryn wiszących lub wiaderkowych; 5. defekacja na otwartej przestrzeni – wypróżnianie na otwartej przestrzeni, ale także pozbywanie się odchodów na polach, w lasach, krzakach, otwartych zbiornikach wodnych i innych otwartych przestrzeniach lub wraz z odpadami stałymi. Przyczyny utrzymywania się tego zjawiska na wciąż wysokim poziomie są różne, najczęściej wynika ono ze zniszczenia istniejących już toalet przez lokalne konflikty, braku toalet publicznych, a przede wszystkim biedy i niemożności zbudowania nowych.
W 2020 roku w Afryce Subsaharyjskiej z bezpiecznych urządzeń sanitarnych korzystało 30% ludzi. Kolejne 35% miało dostęp podstawowy, a 13% dostęp ograniczony; 16% ludzi korzystało z urządzeń nieulepszonych, takich, jak latryny dołkowe, czy wiaderkowe, a około 7% praktykowało otwartą defekację.
Afryka się rozwija. W ciągu ostatnich pięciu lat liczba osób korzystających w Afryce Subsaharyjskiej z bezpiecznych toalet wzrosła o 2%, osób mających możliwość utrzymania higieny przy pomocy wody i mydła wzrosła o 1%, osób korzystających z bezpiecznych źródeł wody wzrosła o 3%, a osób korzystających z wód powierzchniowych zmniejszyła się również o 3%. Liczba osób praktykujących otwartą defekację zmalała także o 3%. Wciąż jednak w 2020 roku 2 miliardom ludzi na całym świecie brakowało dostępu do bezpiecznych źródeł wody, 122 miliony korzystały z wód powierzchniowych, 3,6 miliarda ludzi nie miało dostępu do bezpiecznych toalet, a 2,3 miliarda nie miało dostępu do wody i mydła.